"Życia nie mierzy się ilością oddechów, ale ilością chwil, które zapierają dech w piersiach".
Gdy usłyszałam dźwięk budzika wyskoczyłam z łóżka. Ubrałam na siebie jakieś rurki i bluzkę na ramiączkach. Zjadałam śniadanie i umyłam zęby po czym się uczesałam.
Wybiegłam szybko z domu. Nie mogłam się doczekać, by wygadać się Naty. Te wczorajsze wydarzenia siedziały we mnie i myślałam, że zaraz wybuchnę! Natka jak zawsze była bardzo punktualna. Od razu po przywitaniu się z nią zaczęłam opowiadać o wczorajszym wieczorze. Po wysłuchaniu mnie westchnęła.
-Biedactwo.-powiedziała cicho i bardzo mocno mnie przytuliła.-Doskonale Cię rozumiem. Ale...-zaczęła ale zamilkła i wbiła wzrok w ziemie.
-Ale co?-zapytałam niewyraźnie.
-Czy ty...-powiedziała... słabo?-Czy ty kochasz Federico?
-Nie, no coś ty!-zaprzeczyłam.-A co?
-Nic, nic. Chciałam wiedzieć.-odparła.-Z resztą Fede jest bardzo przystojny i w ogóle... Nawet byście do siebie pasowali.
Wyglądała, jak by miała coś na sumieniu. Nie wiem, może za dużo wymyślam ale znam ją i wiem, jak się zachowuje w różnych sytuacjach. Nie rozumiem też, dlaczego tak bardzo przekonuje mnie do Włocha. Mam mętlik w głowie!
-Aha, spoko.-pokiwałam twierdząco głową.-Lepiej się pośpieszmy, bo się w dzień zawodów spóźnimy!
Chwile później byłyśmy już przebrane w nasze stroje do gry i zaczynałyśmy godzinny finałowy trening. Szło nam całkiem nieźle... Ćwiczenia się opłaciły! Jestem dumna z Fran bo poprawiła serwis! Tak, jak ją o to prosiłam.
-Dziewczyny-zwróciłam się do zawodniczek z mojej drużyny gdy siedziałyśmy na ławkach z tyłu szkoły pijąc wodę i odpoczywając.-Regularnie ćwiczyłyśmy i uważam, że jesteśmy w stanie wygrać ten mecz!
-Masz racje.-poparła mnie Camila.-Jesteśmy nie do pokonania!
-No jasne!-zakrzyknęła wiecznie wesoła Fran.-Wgnieciemy je w podłogę!
Już miałam zacząć swoją przemowę którą wygłaszam przed każdym meczem (każda jest troszkę inna bo tak to one jak i ja byśmy się tym nudziły) ale przerwał mi Diego całując mnie w policzek. Był z nim również Federico który nieśmiało się do mnie uśmiechał.
-Życzę wygranej, kotku.-powiedział słodko.-Z resztą... Jestem pewien, że wygracie!
-Ja również.-poparł go Fede.-Będziemy Wam bardzo głośno kibicować.
-To też nowina!-zaśmiałam się.-To chyba jasne!
-Tak, tak.-Diego pokiwał twierdząco głową.-Musimy lecieć, by zając dobre miejsca. Do zobaczenia! I jeszcze raz: Powodzenia, dziewczyny!
Za pół godziny zaczynał się mecz. W sumie nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Może jeszcze potrenować? Nie... Nie będę się męczyć. Po co mam być zmęczona przed samym meczem?
Poszłam więc z dziewczynami z drużyny na boisko. Na trybunach siedziała cała moja klasa. Nawet nie sądziłam, że aż tak zaangażują się w kibicowanie- trzymali duże, tekturowe karty z różnymi tekstami. Np.: "Nasze dziewczyny są najlepsze!" "Z Luśką wszystko jest możliwe" czy "Szczupłe ale silne". Było mi bardzo miło, gdyż plakaty zawierały moje imię.
Diego, Fede i Marco siedzieli w pierwszym rzędzie razem z moimi braćmi i tatą. Mama nie mogła przyjechać gdyż miała dużo pracy. Mimo to, byłam w wyśmienitym nastroju.
Czas mijał szybciej, niż się tego spodziewałam. Zawodniczki wchodziły już na boisko. Uczniowie naszej, jak i przeciwnej szkoły zaczęli skandować co spowodowało straszny hałas. Pojawiła się również nasza maskotka, buldog z czerwoną obrożą. Szczerze mówiąc zwierzak przeciwnej drużyny był tak dziwaczny że nikt od nas za Chiny nie wiedział co to jest!
Mecz się rozpoczął! Wszystko działo się tak szybko... Serwis i... WBIŁYŚMY PUNKT!
Z trybun dochodził głos Diego i Federico którzy tak jak obiecali darli się wniebogłosy! Nie obyło się też bez buczenia...
Reszty kompletnie nie pamiętam... Wiem tylko, że parę razy my zdobyłyśmy punkt a parę razy one.
W końcu wszystko się skończyło. Byłam tym tak zaaferowana że spytałam się Camili kto wygrał.
-MY! MY DZIEWCZYNO!-wrzasnęła mi do ucha.
Oklaski, wiwaty, buczenie czyli to, co usłyszałam. Naglę podbiegł do mnie Diego i mocno pocałował.
-Brawo!-wziął mnie na ręce gdy się ode mnie odkleił-Byłaś najlepsza!-Ale... Ale...-dukałam.-Ja nic nie pamiętam.
Diego spojrzał na mnie pytająco.
-E tam... Nie ważne.-podrapałam się w tył głowy po czym znowu go pocałowałam.
Wraz z dziewczynami z drużyny poszłam do szatni gdzie wzięłam szybki prysznic. Byłam najszczęśliwszą osobą na świecie!
-Luśka!-wrzasnęła Viola wchodząc do szatni gdy wkładałam ubranie które wcześniej miałam na sobie.-Wręczą nam puchar!
Chwilę później stałyśmy na małym podium i uśmiechałyśmy się do widzów. Miałyśmy na ubraniach szarfy z numerem i nazwą szkoły. Ku naszemu zdziwieniu ale i szczęściu puchar wręczył nam burmistrz!
Teraz dopiero mogłam się przyjrzeć kibicom. Na trybunach siedziała mój tata, bracia i babcia. Widocznie przyjechała... Byli też nasi sąsiedzi. Pewnie tata ich zaprosił. Poza nimi, młodzieżą ze szkół i nauczycielami było też dużo mieszkańców Buenos Aires których nie znałam. Nie spodziewałam się, że przyjdzie tak dużo ludzi! Fran aż się popłakała!
Gdy już było po wszystkim wracaliśmy do siebie by przygotować się do wieczornej dyskoteki. Ja wracałam z tatą, babcią i braćmi.
-Babciu, na ile przyjechałaś?-zapytałam zanim wsiedliśmy do samochodu.
-Ach Ludmiłko.-powiedziała serdecznie.-Niestety tylko do wieczora będę w Buenos. Wiesz muszę się zająć dziadkiem.
-Rozumiem.-uśmiechnęłam się.-Spędziłam bym z Tobą więcej czasu ale ta dyskoteka wiesz....
-Spokojnie, Lu!-zaśmiała się.-Baw się bo młodość przemija!
Cała babcia! Ona jest jak nastolatka tyle że włosy ma nieco bardziej siwe... :D
Gdy byliśmy już w domu całą rodziną zjedliśmy obiad przygotowany przez ojca. Mama jeszcze nie wróciła z pracy ale powiadomiliśmy ją esmes'em.
-No dobrze-powiedziała babcia gdy zjedliśmy.-Teraz zajmę się rozmową z Leosiem.
Ja, za zgodą dorosłych, poszłam na górę by chwile się przespać. Przed tym odczytałam wiadomość z GG od Diego.
"Misiu, nie będę mógł po ciebie przyjść :C
Ale oczywiście będę na dyskotece!
Poprosiłem Fede by po Ciebie przyszedł :)))
Będzie o 17:30.
Spotkamy się na miejscu :***"
Czyli tak jak by idę z Fede... Ta... No ale przynajmniej napisał, że będzie. Położyłam się i... Momentalnie zasnęłam!
Obudziłam się po ponad godzinie. Miałam jeszcze 50minut do przyjścia Federico.
Wygrzebałam z szafy białą sukienkę z krwistoczerwonymi elementami. Do tego zgarnęłam kopertówkę i szpilki tego samego pokoju.Normalnie nie ubrała bym się tak elegancko ale tym razem chciałam wyglądać zjawiskowo ze względu na nasze zwycięstwo. Z resztą ten zestaw miał barwy herbu naszej szkoły. Ponad to umówiłam się z Natą, Camilą, Violą i Fran że założymy sukienki by bardziej przyciągać uwagę.
Włosy dokładnie uczesałam i zrobiłam sobie makijaż.
Gdy mama, która była już w domu, mnie zobaczyła bardzo mnie pochwaliła. Babcia zrobiła to samo.
Usłyszałam dzwonek do drzwi. Fede powitał mnie buziakiem w policzek po czym pocałował w rękę moją babcie a do mamy wysłał pogodny uśmiech.
-No to my się będziemy zbierać.-powiedziałam.-Wracam około 22.
Szliśmy w odległości paru centymetrów. Panował półmrok a latarnie lekko się świeciły.
-Jesteś zła na Diego?-zapytał po chwili.
-Nie, niby czemu?-zdziwiłam się.
-No wiesz... Pewnie wolała byś, by on tu był.
-E tam... Jesteś moim przyjacielem! Poza tym w niczym mi to nie przeszkadza.
Starałam się zachowywać naturalnie. Trudność sprawiała mi świadomość że idę z gościem który jest we mnie zakochany i myśli, że ja nic nie wiem. No cóż... Zawsze go lubiłam, a nawet kochałam jak brata ale nic więcej... W żadnym razie nie chciałam się w nim zakochać!
-Dziękuje.-powiedział szeptem.
-Zaaa...?-przeciągnęłam.
-Za wszystko. Za przyjaźń i w ogóle.
Szeroko się uśmiechnęłam i popatrzyłam na niego. Był uśmiechnięty ale miał smutne oczy. Zrobiło mi się go żal.
-Nie ma za co.-odparłam.
Doszliśmy do szkoły. Poszliśmy do szatni by zostawić tam mój sweterek i jego marynarkę. Pomógł mi go ściągnąć i odwiesił na haczyk.
-Miłej zabawy!-pogłaskał mnie po ramieniu.
-Wzajemnie!-zaśmiałam się.
Gdy tylko weszliśmy na sale gimnastyczną przywitała nas Francesca.
-Hej!-zaświergotała.-Życzę Wam, byście się wspaniale bawili. Ach! Lu! Widziałam Diego przy stole z przekąskami.
Fran miała racje. Hernandez właśnie popijał poncz gdy niespodziewanie pocałowałam go w polik.
-O! Luśka!-odłożył szklaneczkę i mocno mnie przytulił.-Gdzie Fede?
-Zniknął gdzieś w tłumie.-wyjaśniłam.-Co tak sam stoisz?
-Gadałem chwilkę z Alex'em ale teraz tańczy z Cami.-zarechotał patrząc w stronę tańczącej pary.-Marco od początku towarzyszył Frani.
-Towarzyszył? -zapytałam.-A czemu nie robi tego dalej?
-Violka wylała cole na jego T-shirt. Poszedł się przebrać do domu. Wiesz, mieszka parę minut drogi od szkoły.
-Hm... Okey. A czemu nie mogłeś po mnie przyjść? I z kim tańczy Violetta? Jakoś jej nie widzę...
-Przyszedłem wcześniej bo Natka mnie poprosiła. Pomagałem w dekoracjach. Ona cały czas tańczy z twoim bratem.
-Z Maxim?!-wytrzeszczyłam oczy.
-Nie, nie. Maxi tańczy z moją Larą! Z Leośkiem.
-Hm... Ciekawe... A Naty?
-Szczerze mówiąc sam nie wiem, co ona robi.
-Aha. To może my też potańczymy, co?
Diego nic nie mówiąc chwycił mnie w pasie i delikatnie pociągnął na parkiet.
-Ja Ciebie też, Diego.-wtuliłam się w jego ramię.Przyciągnął mnie do siebie. Tańczyliśmy tak do piosenki "Stay with me". Dawno nie czułam się tak dobrze.
On jest na serio wspaniałym chłopakiem. I co najważniejsze, moim.
Kątem oka spojrzałam na Federico. Patrzył na nas smutno.Obok niego stała Viola. Mówiła coś do niego. Wyglądało to tak, jak by go pocieszała.
Znowu zaczęłam wodzić wzrokiem po sali.
Clara stała z boku z jakimiś chłopakami. Chyba z 3 liceum bo jakoś niespecjalnie ich kojarzyłam...
-Lu, pamiętasz co mi obiecałaś w niedziele?-mruknął do mnie Diego z szelmowskim uśmiechem.
-Tak.-zachichotałam i przewróciłam oczami.-Ale nie przyszedłeś!
-Wiem, pamiętam.-zasmucił się.-Ale może jutro przed meczem...?
-Hernandez nie fantazjuj!
-Jaa?! Ja absolutnie nie fantazjuje!
-Nie w ogóle!
-No właśnie!
Śmialiśmy się i tańczyliśmy jeszcze jakieś pół godziny ale nagle Diego przerwał.
-Zaraz wracam. Poczekaj chwilkę ok?
Pokiwałam twierdząco głową.
Zaczęłam się rozglądać po sali by iść do Naty albo pogadać z Federem. Oni też zniknęli... Clary również nie było.
Alex tańczył z Camilą i nie wypadało by im przeszkadzać. Viola i Leon dalej się bawili a o Larze i Maxim wole nie mówić! Oni się nie chcieli od siebie odessać!
W końcu postanowiłam iść do łazienki by umyć ręce. Korytarz był pusty. A przynajmniej tak mi się wydawało. Gdy wracałam na sale usłyszałam głosy Diego, Naty i Calary oraz Fede. Podeszłam do źródła dźwięku. Zza filaru zobaczyłam całą, kłócącą się czwórkę.
(N-Natalia D-Diego C-Clara F-Federico)
D: Błagam Cię Clara! Nic jej nie mów!
N: Dlaczego musisz taka być?!
C: Jaa? To nie ja zdradzam własną dziewczynę, Hernandez!
N: Diego, zgudź się na jej warunki!
F: Możecie przestać?! Diego bardzo się na Tobie zawiodłem, Stary!
D: Cicho, Fede! Clara błagam...
C: Boziu... Masz mnie tylko pocałować! I tak masz już doświadczenie w zdradzaniu dziewczyn!
D: Zamknij się!
N: Spokój!
F: Jesteście żałośni! Kurwa, Diego nie zasługujesz na Ludmiłe!
C: Czas mija...
N: Oboje wiemy, że zrobiliśmy to po pijanemu!
C: Typowe...
F: A ja w dalszym ciągu nie rozumiem jak mogliście się piedolić!
D: Dobrze wiesz, co piwo ze mną robi!
F: Na chuj ją okłamywaliście! "Goście"?! "Zakupy"?!
N:No co?! Wcześniej już gadaliśmy o tej imprezie!
F: To nie jest powód żeby okłamywać Lu! Mogliście powiedzieć prawdę!
C: No okey, okey... Jeszcze będę cicho bo mi Was żal!
-Spokojnie, już nie musisz.-powiedziałam ze łzami w oczach przyglądając się im.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jest długi... Chyba xdd D RA M A T Y C Z N A K O Ń C Ó W K A! XDDD
No a tak na poważnie: Nie zostawiam jednak tego bloga :) DANSE DANSE DANSE XDDD
No a nie długo... ROZDANIE NAGRÓD ^^ Zobaczycie o co chodzi w następnym poście :3
I głosujcie w ankiecie ;)))
I na koniec nasza Luśka ♥
Je deteste la danse! Co, taka bystra, że po francusku gada? Się uczę od... Trzech miesięcy. Ca va?
OdpowiedzUsuńDobra, to nie miało sensu...
Dieguś ma słabą głowę. Albo wypił hektolitry. Dieguś <# Tak - zdradzić Lusię, co to ma być, w ogóle? Biedactwo moje, Lusia się obrazi... Tak. Powinnam współczuć jej, prawda?
Serwis... Herbatka =) Je n'aime pas le sport!
A bientot <3
To zakończenie mnie przeraziło. Jak mogłaś tak namieszać? Biedna Ludmiła. .. Czyżby koniec Diemili? A tak wgl świetny rozdział. Bardzo się cieszę że wróciłaś
OdpowiedzUsuńNominowałam cię do LBA. Szczegóły na moim blogu
OdpowiedzUsuńOŚWIADCZAM, ŻE ZOSTAŁAM DO TEGO ZMUSZONA, BY SKOMENTOWAĆ OWĄ HISTORIĘ, PONIEWAŻ INACZEJ DOSTAŁABYM WPIERDOL (PRZEZ TELEFON) ....
OdpowiedzUsuńZDRADZIL JA
FAK JE
NO COZ
NAWET JESLI KOCHAM JAKAS PARE UWIELBIAM JAK KTOS SIE KLOCI
HYHY
...
Mleko.
Na które mam uczulenie.
Dobranoc.