poniedziałek, 27 października 2014

Rozdział 4

"Istniejemy póki ktoś o nas pamięta."

 Rozdział dedykuje panience "Lagusiak" za czytanie moich blogów i 
szczere komentarze c:" 
Gdy tylko weszłam do szkoły na tablicy informacyjnej było powieszone "moje zdjęcie" które wczoraj ktoś dodał na Facebooka. Od razu podeszła do mnie Naty.
-Jak ktoś mógł zrobić tak okropną przeróbkę!-krzyknęła z odrazą w głosie zrywając zdjęcie.
-Skąd wiesz, że to photoshop?-zdziwiłam się.
-Em... Przecież na pierwszy rzut oka widać że twoja twarz nie pasuje do sylwetki!-zaśmiała się.-A poza tym wiem, że nie zrobiła byś sobie takich zdjęć!
-Diego też tak sądzi?-zapytałam z obawą.-Boje się, że uzna że to orginałki.
-Nie mam pojęcia... Nie gadałam z nim dziś ani wczoraj.-odparła.
-Ludmiłka!-krzyknął do mnie Alex podbiegając.-Niezłe foty!
-Odwal się!-warknęła Natalia.-Jesteś aż tak głupi, że nie widzisz że to przeróbki?
-Ta... Na pewno!-zakpił.-Luśka, ile bierzesz za...
-Zamknij się!-puściły mi nerwy.-Nie jestem jakąś dziwką!
-Powiedz to lepiej Diego!-zachichotał i odszedł.
Co on miał na myśli!? Bardzo się zdenerwowałam i postanowiłam odszukać swojego chłopaka. Gdy już wraz z Natą byłam w połowie drogi na drugie piętro zatrzymała mnie dyrektorka.
-Ludmiło-powiedziała poważnie.-Uczniowie pokazali mi te zdjęcia które ktoś wczoraj udostępnił w sieci. Zapraszam do gabinetu. Musimy to sobie wyjaśnić.
-Ale proszę pani! To są przeróbki!-broniła mnie Naty.
-To nie zmienia faktu, że musimy porozmawiać.-dyrektorka była bardzo spokojna.
Chwilę później siedziałam naprzeciw jej biurka.
-Zawiadomiliśmy już twoich rodziców.
-Moich rodziców?! Po co?!-zapytałam.
-Spokojnie... Chyba powinni wiedzieć o takich sprawach, nie sądzisz?
Głęboko westchnęłam. Nie miałam co odpowiedzieć, miała racje. Usadowiłam się na krześle i postanowiłam, że poczekam na mamę, bo wątpię by tata miał by zwalniać się z pracy i jechać przez pół miasta z powodu czegoś takiego...
Jednak się pomyliłam. Do gabinetu przyjechał ojciec. W sumie to dobrze, mama na pewno zaraz oskarżała kogoś z mojej klasy i robiła awanturę.
-Dzień dobry.-pocałował dyrektorkę w rękę i usiadł obok mnie.-No więc słucham.
Nauczycielka pokazała mu zdjęcie które wisiało dziś na tablicy. Tata podniósł wysoko brwi i zaczął się śmiać. Zirytował ją tym ale ja go właśnie takiego kocham.
-Czemu mi pani pokazuje tak marne przeróbki graficzne?-powiedział starając się opanować ale po chwili spoważniał.-To tego uczycie w szkole?
Fakt, tata zawsze miał oko do tego typu rzeczy. W końcu pracuję jako fotograf. Przez to ja też uwielbiam fotografie.
-Ja nie wiem, czy jest to photoshop czy oryginalne zdjęcie ale to nie zmienia faktu, że jest na nim pańska córka i powinno to pana interesować.
-Ależ oczywiście że mnie to interesuje! Ale chyba nie twierdzi pani, że moja Ludmiła zrobiła sobie takie fotki! Zna ją pani, jest świetną uczennicą.
-Nie wątpię. A ty, co masz nam do powiedzenia.?-zwróciła się do mnie.
-Wczoraj ktoś dodał je na facebooka. Ale przyrzekam, to nie są moje zdjęcia! Nigdy bym czegoś takiego nie zrobiła, a zwłaszcza nie udostępniła tego nikomu.-wysapałam jednym tchem.
-Dobrze, już dobrze. Postaramy się dowiedzieć, kto dodał te fotografie. Masz jakieś podejrzenia?-zapytała dyrektorka uważnie mi się przyglądając.
W sumie to nie miałam nikomu nic do zarzucenia. A jak teraz patrzę na to wszystko to nie pomyślałam zanim odpowiedziałam na to pytanie.
-Nie. Nie wiem, kto mógł by mi zrobić takie świństwo.-opowiedziałam.
Rozmawiałam z dyrektorką i tatą jeszcze dobre 15 minut. Czułam się ja na rozprawie w sądzie!
Gdy tylko to całe przesłuchiwanie się skończyło pobiegłam na pierwszą lekcje a raczej jej końcówkę. Na szczęście była to plastyka a nauczycielka która jej uczy jest bardzo miła.
Po dzwonku pobiegłam pod sale chemiczną w której lekcje zaczynał Diego.
-Cześć.-powiedział na mój widok i cmoknął mnie w policzek.-Możemy pogadać.?
-Jasne.-odparłam.-To ważne?
-No dosyć.-odpowiedział.
Odeszliśmy od jego rozwrzeszczanych znajomych z jego klasy.
-Pewnie chcesz pogadać o tym zdjęciu...-zaczęłam niepewnie.
-Tak. Mimo tego co myślisz, to nie gniewam się.-uśmiechnął się.-Byłaś pijana, albo wzywanie z butelki, nie? Z resztą takie rzeczy się zdarzają i nie przejmuj się innymi!
-Chyba nie zbyt rozumiem.-wykrzywiłam się.-Przecież nie zrobiłam sobie tych zdjęć! To jakieś denne przeróbki!
-Lu, ja wiem, że to wstydliwe ale mi możesz się przyznać. Kocham Cię i będę Cię bronić!
-Czy ty nie rozumiesz?! To nie moje zdjęcia!-krzyknęłam.
Westchnął.
-Lud ja...-zaczął ale nie dokończył.
-Przecież nie jestem jakąś dziwką żeby sobie takie foty robić!-warknęłam.-Czy na prawdę mnie za taką masz?
Wbił wzrok w podłogę i przez chwilę się nie odzywał.
-Przepraszam...-szepnął.-Tak jak mówiłem bardzo Cię kocham. Nie powinienem tak mówić...
Bardzo mocno go przytuliłam. Bo co innego miałam zrobić? Sama nie byłam idealna i również zdarzało mi się popełniać błędy.
-Nie gniewam się.-blado się uśmiechnęłam.-To... Mamy jeszcze parę minut... Jak było wczoraj wieczorem? Goście zadowoleni?
-Jacy goście...?-zdziwił się.-Aaa... Ci... Było ok.
Albo on mi tu coś kręci albo ja wariuje! Był bardzo zmieszany a to do niego nie podobne...
-Aha...-pokiwałam powoli głową mrużąc oczy.
-O co ci chodzi?-zapytał bardziej żartobliwie niż obraźliwie.-Nie ufasz mi?
-Ufam, ufam!-zaśmiałam się.
-No! I taką Luśke lubię!-pocałował mnie delikatnie w usta.
Akurat przechodziła koło nas chemiczka.
-Hernandez! Całuj dziewczynę poza szkołą albo chociaż nie tak na widoku!-chrząknęła.
-Też nie omieszkam!-zachichotał.
Chciałam jeszcze coś powiedzieć ale zadzwonił dzwonek i musiałam lecieć na historię. Pożegnałam się z chłopakiem a on jak zawsze obiecał, że zadzwoni.
Wbiegłam do sali niczym huragan i zasiadłam obok Naty w ławce. Nauczyciel rozdał kartkówki-Dostałam 5! Byłam z siebie bardzo zadowolona i nie mogłam doczekać się miny mamy gdy jej o tym powiem. Uczyłam się do tego przez cały tydzień i było warto.
-Lu! Do ciebie.-szepnęła Selena podając mi zmiętą kartkę.-Od Tomasa.
Dyskretnie przechwyciłam papierek.
"Chyba wiem, kto przerobił te zdjęcie!
Podejdź do mnie po lekcjach wszystko Ci powiem =D"
  Hm... Tomas. Jest nawet miły. Kiedyś mi się nawet podobał (chodzi ze mną do jednej klasy od początku gimnazjum). Nie powiem, przystojny. Tylko skąd on wie, kto mógł to zrobić? Mimo wszystko mam nadzieje że mi pomoże. 
Po lekcjach na długiej przerwie dokładnie przed treningiem podeszłam do Tomasa. 
-Wyjdźmy lepiej przed szkołę.-powiedział na mój widok. 
Bez słowa zaczęłam podążać do głównego wyjścia. Chwile później stałam na przeciwko Hiszpana. 
Słońce strasznie raziło mnie w oczy więc założyłam okulary przeciwsłoneczne.
-No mów!-ponagliłam.
-Okey, okey.-odparł.-Myślę, że zrobiła to Clara. Ta z 2a... Wiesz sama... 
-Clara? Była wtedy ze mną, u Camili na noc. Ale... Czemu ją podejrzewasz?
-Gdy szedłem rano do sklepiku stała z jakąś brunetką i oglądały to zdjęcie. Strasznie się śmiały. Poza tym nie zaprzeczysz, że nie za bardzo się lubicie.
-Nie, nie zaprzeczę! Ale nie miała powodu by mi to zrobić. 
-Nie?! Jest na maksa zakochana w Diego! 
-Zna go dwa dni!
-To nie zmienia faktu, że on może się jej podobać! 
Popatrzyłam na wyświetlacz telefonu. Za dwie minuty trening! Podziękowałam Heredii i popędziłam do sali gimnastycznej. 
Przez cały czas nie mogłam się skupić. Może to co mówił Tomas, to prawda? Nie mogę jednak oskarżać jej od razu. Bez dowodów nic jej nie udowodnię.
Gdy zaczynałyśmy już ćwiczyć serwis na sale wbiegła Clara. O Jezu! Ile ona nałożyła tapety! Niby powinnam to wiedzieć, gdyż ona również spała u Cami ale podobno wyszła o 6:00... 
-Hej dziewczyny!-krzyknęła.-Mogę być w waszej drużynie? 
-Sorry, mamy już cały skład.-odparła Naty.-Ale możesz spróbować w następnym roku...
-Oj nie bądźcie takie! Ja kocham statke!-wykrzyknęła entuzjastycznie.
-Chyba siatkę...-Torres próbowała się powstrzymać od śmiechu.
-Tak, tak siatkę.-odpowiedziała.-No to jak będzie?
-Natka Ci już chyba powiedziała ostro Cam która widocznie musiała sobie przypomnieć wczorajsze obrażanie Miley. 
-Ale jesteś Cams!-pisnęła.
-Cams?-zdziwiłam się.-Co mnie ominęło?! 
Wszystkie zaczęłyśmy się śmiać. Clara obrażona ulotniła się z sali. 
Do końca treningu mówiłyśmy do Camil Cams! A jej zła mina... BEZCENNE!
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Rozdział 4 :D Nie jest zły... Chyba xdd Lagusiu, przepraszam za takie dno ;_;
Co do nowego bloga, myśle o Fedety bądź Semi *_* 
Czyli czytają mnie 3 osoby ^^ Nie jest źle :DDD Bardzo dziękuje :) 
3 komentarze=next? :D 

sobota, 25 października 2014

Informacje


Witam, witam! ♥
 
To, co Wam tu przekaże wcale NIEWIĄŻE się z usunięciem bloga.
Wręcz przeciwnie! Bardzo cieszę się z ośmiu głosów w ankiecie o one shocie. :)
Jestem bardzo wdzięczna. *o*
Zaczęłam już pisać one shota o Diemile ale jak by jakaś inna para otrzymała więcej głosów to po prostu zmienię imiona :3
W tym poście chce poinformować, że jest już zakładka "postacie" Mam nadzieje że do niej zaglądniecie, wgrywanie gifów bardzo długo mi zajęło przez mój "bardzo szybki" net ;/
Jest też zakładka "Najlepsze". Są w niej moje ulubione blogi które czytam. ;)
I jeszcze to:
Podoba Wam się to, jak pisze? Myślę, nad założeniem nowego bloga. Ale czy ktoś by go czytał? Mam pomysł na opowiadanie ale nie wiem, o jakiej parze... :/// Pomożecie?
Jeśli macie jakąś sugestie to proszę pisać w komentarzu :3
I na koniec taka mała prośba: KAŻDY KTO CZYTA NIECH SKOMENTUJE TEGO POSTA, BARDZO O TO PROSZĘ ! :))
Chce wiedzieć, ile osób mnie czyta bo pod ostatnim rozdziałem był jeden komentarz ;c
Z góry bardzo dziękuje *...* 
 

One shot "Autobus"-Diemiła

Padało. A właściwie lało jak z cebra. Stała na przystanku autobusowym. Ściskając w dłoni pomięty bilet godzinny patrzyła w niebo. Łzy spływały jej po policzkach ale starła się nad tym panować.
Wsiadła do byle jakiego autobusu i zajęła miejsce przy oknie.
Z niedużej, niebieskiej torebki wyciągnęła mały notesik i długopis. Na jednej ze stron dużymi, czarnymi literami napisała:
FACECI TO ŚWINIE!
Zdawała się być zadowolona ze swego "dzieła" gdyż z delikatnym uśmiechem wpatrywała się w kartkę. 
-Świnie? Wypraszam sobie!-zaśmiał się siedzący obok  niej mężczyzna mniej więcej w jej wieku. Szczerze mówiąc nawet niezauważyła gdy siadał. 
Baszczelnie patrzył na nią dużymi, brązowymi oczami. Nie ukrywajmy, zdenerwowało ją to. 
-Gdy byście nie byli śwniami, nie ranilibyście nas, kobiet.-odparła nieodrywając wzroku od zeszytu.
-Gdy byście wy, kobiety nie zdradzały nas z bogadszymi, przytsojnijeszymi mężczyznami nikt by nikogo nie ranił.-uśmiech nie schodził z jego twarzy.
Wzruszyła ramionami. Zaczęła się zastanawiać czy to przypadkiem nie jej wina, że Leon ją zostawił ale szybko odgoniła te myśl. To ON był winny nie ONA!
-Ludmiła.-przedstawiła się. 
-Diego.-wyciągnął do niej dłoń.-Ślicznotko, makijaż Ci się rozmazał.!
Wyciągnęła z torebki małe lusterko i dokładnie przyjażała się swojej twarzy. Chłopak miał racje. Szybko poprawiła make up i uczesała włosy. 
-No! Teraz już wyglądasz jak dziewczyna a nie jak bezdomny!-zaśmiał się.
Nastrój troszeczke jej się poprawił. 
-Gdzie jedziesz?-zapytał przyglądając się jej.
-Nigdzie.-odparła obojętnie.-Autobusem pojeździć sobie nie można?
-Można, można.-podrapał się w tył głowy.-Tak tylko spytałem... 
Dziewczyna pokiwała powoli głową. 
-A czemu płakałaś?-pytał.-Stało się coś złego, prawda? Chłopak, co?
-To nie twoja sprawa!-warknęła.
-A czemu nie?-zmrużył oczy.-Może miał bym ochote wiedzieć.
Zatkało ją. Nie miała pojęcia co odpowiedzieć. W myślach jedak polubiła Diego. Był nawet do niej podobny. Oczywiście nie w tej chwili... 
-Chłopak zerwał ze mną... To znaczy ja zerwałam... Sama już nie wiem!-jęknęła.-To wszytsko jest takie...
-Skąplikowane?-dokończył.-Rozumiem. Zdrada? 
-Nie. Chyba...-odpowiedziała bez przekonania. 
Po chwili opowiedziała chłopakowi o jej związku z Leonem. O tym, jak nakryła go na zdradzie pare miesięcy temu a teraz te listy od zupełnie nieznanych jej kobiet... 
-O! To mój przystanek!-krzyknął po wysłuchaniu historii.-Zadzwoń, to się spotkamy.-wcisnął jej do ręki mały skrawek papieru po czym opścił autobus prawie że w podskokach. 
Spojżała na bilet a nastęnie na zegarek. Zostało jej jeszcze równe czterdzieści minut. 
Do środka weszła starsza kobieta niosąca siatki ze świerzymi pomarańczmi. 
Ludmiła wstała i poprosiła staruszke by usiadła na jej miejscu. 
-Dobre z Ciebie dziecko.-uśmiechnęła się siwowłosa.-Zjedz, owoce są bardzo zdrowe. Teraz ta młodzież to tylko te pizze i chipsy je a potem się dziwią że mają takie duże brzuchy!-podała jej popmarańczowy owoc. 
-Bardzo pani dziękuje.-uśmiechnęła się pogodnie.-Ale zjem, gdy tylko wysiądę. Nie chce nabrudzić...
-Och! I jeszcze dba o czystość!-uśmiechnęła się kobieta.
Niedługo potem miejsce obok starszej pani się zwolniło a ta poprosiła blondynkę by koło niej usiadła.
-Gdzie jedziesz, kochana?-zapytała.
-Jeszcze nie wiem. Chciałam sobie po prostu pojeździć...
-Hm... Coś czuje, że mnie okłamujesz, złociutka. Jak dla mnie masz problemy z jakimś kawalerem, mam racje?
-Tak... Po prostu dużo się kłócimy...
-Ach, wiem jak to jest mieć złamane serce! To na prawdę okropne uczucie.
-Ma pani racje. Przez te kłótnie nie czuje że jestem sobą. Cały czas się złoszczę i krzyczę...
-Dobrze Cię rozumiem. Ja, w twoim wieku też miałam problemy z chłopakiem. Miał na imię Marco i był Meksykaninem z krwi i kości! Bardzo się kłóciliśmy. Pewnego dnia pojechałam do siostry, pociągiem. Poznałam tam Hiszpana... Miał, a raczej ma na imię Diego! Teraz tworzymy wspaniałe małżeństwo.  

sobota, 18 października 2014

Rozdział 3

To, że milczę, nie znaczy, że nie mam nic do powiedzenia.

To chyba najgorszy dzień mojego życia! Zaraz wszystko wyjaśnię... Wdech i wydech Ludmi... Uspokój się dziewczyno!.. .

Oczywiście spóźniłam się do szkoły. Pierwszą lekcją była przyroda. Miałam wrażenie że nauczycielka ma ochotę wydrapać mi oczy za kolejne, w tym miesiącu spóźnienie... 
Ona jednak "zaprosiła" mnie do tablicy. Na początku szło mi całkiem nieźle i miałam nadzieje że dostane chociaż 3. Pomyliłam się. Nie mam pojęcia dlaczego, ale ta wiedźma wyskoczyła z pytaniami z gimnazjum! Dostałam 2. To nie wróży mi dobrze jeśli chodzi o oceny z przyrody z której jestem tak zła jak z matematyki. 
Jako pierwsza opuściłam sale lekcyjną po dzwonku. Chciałam zobaczyć się z Diego który dziś nie przyszedł pod mój dom by razem pojechać do szkoły. (?) 
Czy się na mnie obraził? O wczorajszy wieczór? Ale przecież rozstaliśmy się w zgodzie! Nawet na filmie objął mnie i karmiliśmy się nawzajem pizzą! Nie obyło się też bez paru słodkich pocałunków. 
Poszłam pod sale 27 gdzie mój chłopak miał mieć fizykę. Po drodze wstąpiłam do barku szkolnego po cappuccino które pije codziennie rano. Stała obok niego wyższa ode mnie o głowę blondynka. 
Była bardzo ładna i szeroko się uśmiechała. 
Pech chciał że podchnęłam  się  na leżącym na środku korytarza plecaku i moja kawa wylądowała na śnieżnobiałej koszuli dziewczyny. 
-Coś ty zrobiła, idiotko!-pisnęła.-Czy ty wiesz, ile ona kosztowała?! 
Wszyscy którzy stali na korytarzu skierowali oczy na czerwoną ze złości dziewczynę i wybuchnęli śmiechem. 
-Przepraszam Cię...-wydukałam.-Na serio nie chciałam... 
-Ygh!-prychnęła.-Jak można być tak niezdarnym?! Znasz ją, Dieguś?
JAKI DIEGUŚ DO CHOLERY?! ONA NIE MA PRAWA NAZYWAĆ TAK MOJEGO CHŁOPAKA!
-Spokojnie, Clara.-uspokajał ją.-To moja dziewczyna Ludmiła. 
Na jej twarzy zawitał złośliwy uśmieszek. 
-Ach tak?-powiedziała przesłodzonym głosikiem.-Oj, przepraszam, że tak na Ciebie nakrzyczałam. Nie powinnam. 
Zatkało mnie! Co ona kombinuje?! Bez powodu nie stała by się taka "miła"...
-Em.. Nie ma za co. To ja powinnam przeprosić.-wysiliłam się na uśmiech. 
-Lud, to jest Clara Alonso. Co dopiero przyszła do naszej szkoły.-wyjaśnił.
-Ach miło mi...-powiedziałam ze sztucznym uśmiechem.
Chwilę z nimi pogadałam. Potem gdy zadzwonił dzwonek na lekcje popędziłam w stronę klasy. 
-Drodzy uczniowie -zaczęła wychowawczyni-Jak wiecie już za dwa dni zaczynają się zawody międzyszkolne. Mamy szczęście że cztery dziewczyny z naszej klasy biorą w nich udział. 
Faktycznie, ja, Violetta i Naty. Ach! Jeszcze Francesca! Jej nie da się nie lubić! Jest bardzo miła i bardzo punktualna. Możecie sobie wyobrazić, że NIGDY nie spóźniła się do szkoły?! 
-Tak więc mam nadzieje że wszyscy będziecie obecni, by kibicować koleżanką z klasy, tak?-zapytała nauczycielka.
W odpowiedzi usłyszała chóralne "Tak!" i przeszła do innych "niezwykle ważnych spraw". 
Gdy wychodziłam ze szkoły podbiegła do mnie Camila. 
-Hej, Luśka!-przywitała się wesoło.-Gadałaś już z Tą nową... No tą... Claryssą?!
-Chodzi Ci o Clare?-zapytałam. 
-Tak. Kazała mówić na siebie pełnym imieniem.-przewróciła oczami.-Dziwna laska. Jest u nas jeden dzień a ja i wiele innych osób zdążyło ją znielubić!
-Też nie przypadła mi do gustu.-wyznałam.-Do tego podwala się do Diego...
-Tym powinnaś się najmniej przejmować! On jest na serio spoko. Nie zdradził by Cię i to jeszcze z tak wstrętną osobą jak ona!-odparła. 
Jej słowa trochę mnie uspokoiły. Szczerze mówiąc bałam się, że Clara i mój Hernandez mogą się do siebie zbliżyć. 
-Dziś wieczorem mam u mnie w domu małe piżama party. Przychodzą Violetta i Fran. Może też chcesz wpaść?
-Mam plany.-powiedziałam przypominając sobie wczorajszą rozmowę z Diego.-Ale w każdej chwili mogą się zmienić więc może przyjdę. 
Cami podprowadziła mnie pod same drzwi a potem wróciłam do domu gdzie czekał mnie pyszny obiad. Moi bracia zajadali już barszcz w kuchni a mama nakładała zupę tacie. 
-Hej, rodzinko!-usiadłam obok Leona.
-O! Wróciłaś!-ucieszył się ojciec.-Jak było w szkole?
Zastanawiam się, czy powiedzieć im o dwójce z przyrody. 
-Dobrze.-skłamałam.-A co u Was?
Porozmawialiśmy, zjedliśmy a potem każdy poszedł do siebie. Po wejściu do swojego pokoju postanowiłam że odrobię lekcje. Zadań było niewiele więc wyrobiłam się w mniej niż godzinę. 
Zadzwoniłam do Diego. Byłam bardzo ciekawa czy dobierze. 
(D-Diego L-Ludmiła)
D: Hej Lu!
L: Cześć. Co tam?
D: Nawet dobrze. Jestem z Fede w galerii. A tam?
L: Hmm... Jakoś leci. 
D: Jakoś? A stało się coś?
L: Tak. 
D: To czemu nic nie mówisz?! O co chodzi, skarbie? 
L: Twoja "nowa koleżanka" mnie wkurza. 
D: Eh... Żal mi jej. 
L: Żal? 
D: Tak, żal. Bo wszyscy się z niej śmieją, nie lubią jej. 
L: Sama sobie zasłużyła! Jest niemiła i się rządzi. 
D: To jej pierwszy dzień w liceum... Nie pamiętasz swojego? 
L: Pamiętam-Wszyscy mnie polubili i dostałam się do drużyny siatkówki. 
D: <śmiech> Nie wszyscy są tak wspaniali jak ty, kotku.
L: Sarkazm?
D: Nie, przecież wiesz, że jesteś wspaniała!
L: Tak, tak. Będziesz dziś wieczorem? 
D: Niestety nie... Mam Gości w domu i rodzice nie pozwalają mi wyjść. 
L: I mówisz mi mi to dopiero teraz?! 
D: Przepraszam, tak wyszło... 
L: No dobra, dobra. Nie gniewam się przecież!
D: Na pewno?
L: Na 100 %. Cami zaprosiła mnie na noc. 
D: To miłej imprezki, misiu!
L: Ta.. Dzięki. 
D: Jednak się gniewasz! 
L: Niby czemu?! 
D: Ten sarkazm w głosie... 
L: Oj no przepraszam... Opanuje się!<lekki śmiech> Jak kończe, pa! Pozdrów Federico. 
D: OK! Kocham Cię, pa!
L: Ja Ciebie też! Pa!
To była jedna z rozmów "rozmawiała gęś z prosięciem" czy jakoś tam... Skoro ma już plany na wieczór to czemu mi o tym nie powiedział wcześniej? Mógł się ze mną nie umawiać i myślę, że o gościach wiedziała wcześniej! Ale mogę się mylić... 
 Wybrałam numer do Camili. Odebrała po pierwszym sygnale. Umówiłam się, że wpadnę o wpół do piątej. 
Poinformowałam o moich planach mamę która momentalnie się zgodziła.  Zaproponowała, że da mi nawet parę ciastek które wczoraj upiekła podczas mojej nieobecności. 
Spakowałam piżamę, ubrania na jutro i inne tego typu rzeczy. 
-Już się wyprowadzasz?-zapytał Leon stojąc w drzwiach mojego pokoju, jak zwykł to robić przy rozmowie ze mną.-W takim razie biorę twój pokój! Mam dość mieszkania z Maxim!
-Bardzo śmieszne!-odpowiedziałam.-A lekcje już zrobione? 
-Tak, mamo!-zaśmiał się.-A tak serio: Gdzie idziesz?
-Do Cami na noc. 
-A Naty będzie?
-Co się tak nagle zacząłeś nią interesować?-uniosłam do góry brwi.
-A tak pytam...-zarumienił się.-No to miłej zabawy, siostra! Ja lecę na trening nożnej.
Popatrzyłam na zegarek w telefonie. Miałam jeszcze ponad godzinę. Zeszłam na dół.
Maxi siedział w salonie i oglądał jakiś kanał muzyczny. Podśpiewywał kawałek który aktualnie leciał.
-Chyba powinieneś zapisać się na chór!-zażartowałam siadając obok niego na sofie.
-E... Słyszałaś?-zapytał zaskoczony.
-Tak. I muszę przyznać, że śpiewasz lepiej ode mnie.-odparłam zabierając pilota z małego stoliczka.-Ale mimo talentu telewizorem teraz rządzę ja!
Oglądnęłam trzy docinki nowej telenoweli która na serio mi się spodobała. Postanowiłam że zacznę ją oglądać regularnie bo fabuła jest bardzo fajna.
Zabrałam torbę i poszłam w stronę domu rodziny Torres. Byłam pierwsza. Cami zaprowadziła mnie do swojego pokoju który aż roił się od plakatów Miley Cyrus. Ruda przyniosła duży, biały talerz na którym ułożyłam ciastka. Usiadłyśmy na miękkich pufach stojących w koncie pokoju.
-Czyli oprócz nas przyjadą jeszcze Viola i Fran, tak?-zaczęłam rozmowę.
-Tak. Zapraszałam też Naty ale ona  powiedziała że jedzie z kuzynką na zakupy.-odpowiedziała degustując jedno z wypieków mojej mamy.
-Tak, coś w szkole wspominała...-przypomniałam sobie.
-Za dwa dni mecz!-zmieniła temat.-Strasznie się stresuje! A ty?
-Też. Wiem, że chodzi o dobrą zabawę i takie tam ale wolała bym wygrać.
-Każdy by wolał!-zaśmiała się serdecznie.-Eh, mam nadzieje że nie złoją nam tyłków.
-Ja też!-wyznałam.-A właśnie! Z tego co wiem Alex zaprosił Cię na imprezę z okazji zawodów... To jak, zgadzasz się?
-Nie.-powiedziała i za chwile przerwała.-Bo ja już się zgodziłam!
-O jej! To wspaniale! Miałam nikomu nie mówić ale wiem od Diego że dawno mu się podoałaś!
-Serio?!-krzyknęła ucieszona.-Boże on mi się też strasznie podoba!
-Widać.
-Jak to widać?!
-Widać, bo się na niego cały czas gapisz!
Dziewczyna już chciała odpowiedzieć ale usłyszałyśmy dzwonek do drzwi. Obie podbiegłyśmy otworzyć. Przyszła Violetta z paterą pełną babeczek truskawkowych.
-Sama piekłam.-pochwaliła się Castillo gdy w trójkę siedziałyśmy w jej pokoju.-Mam nadzieje że będą dobre...
Ja i Torres pokiwałyśmy tylko głowami gdyż byłyśmy zajęte pałaszowaniem wypieków Violi które był naprawdę przepyszne!
-O! Francesca napisała!-powiedziała Cami patrząc na ekran telefonu.-Zapytała czy może wziąć ze sobą znajomą. Co wy na to?
-Jak dla mnie ok.-odparłam.-Pewnie weźmie ze sobą Lene, przecież się strasznie lubią.
-Tak, mi to też nie będzie przeszkadzać.-poparła mnie Vilu.
Zanim się obejrzałyśmy Francesca przyszła. Gdy otwierałyśmy jej drzwi ja i Camila zamarłyśmy... Ona przyprowadziła CLARE! 
Chwyciłam rudowłosą za łokieć i pociągnęłam do kuchni. 
-Odkąd ona zadaje się z tą idiotką?!-wymamrotałam chodząc dookoła stołu.
-Nie mam pojęcia!-warknęła.-Przecież Fran nie lubi tego typu dziewczyn!
-Właśnie! Co zrobimy?
-Chyba powinnyśmy zachowywać się spokojnie... Zachowujmy się naturalnie.
-Tak, to najlepsze wyjście. Chodźmy lepiej na górę. 
Chwilę później w piątkę siedziałyśmy na łóżku i rozmawiałyśmy. 
-O Jezu, Miley serio?-wykrzywiła się Clara patrząc na plakaty Camili.-Zwykła dziwka nic więcej. 
Popatrzyłam na Cam. Kipiała złością ale starała się to ukryć. 
-Nie musisz jej tak obrażać.-odpowiedziała Violetta.-Też ją lubię. 
-Yhy.-stęknęła Alonso.-Ja wole Ariane Grande! Ona jest zajebista! 
-Ee tam... Nic specjalnego.-skomentowała Torres.-Kolejna gwiazdka o której za parę lat nikt nie będzie pamiętać. 
-Każdy ma swoje zdanie.-wtrąciłam (ja święta^^)-Ja lubię i Mils i Ari. 
-Popieram Ludmi.-uśmiechnęła się Fran.-Niech sobie każdy lubi co chce! Lepiej pogadajmy o tym nowym filmie: "Zostań jeśli kochasz"! Byłam na nim z Marco! Świetny, popłakałam się!
Gadałyśmy i jadłyśmy. W sumie było dobrze prócz docinków Clary. Myślałam że wieczór minie przyjemnie... Jednak się myliłam. Podczas oglądania filmu na laptopie Cami Alonso sprawdzała telefon. 
-Fajne cycki, Ludmi!-zaśmiała się.-Nie złe foty!
Wszystkie cztery rzuciłyśmy się ku niej. Ktoś dodał na pewien portal internetowy... Moje nagie zdjęcia! 
Oczywiście były to Photoshop'y ale bardzo dobre! Trzeba się bardzo wpatrzyć żeby zobaczyć że to przeróbki! 
Umieścił to ktoś z nickiem "magic blue" . Muszę przyznać że dziwna nazwa. Do tego "magic blue" nie miał/miała żadnych zdjęć a w lokalizacji było "U Zayna Malika w pokoju"... 
Dziewczyny bardzo mnie pocieszały... To znaczy Fran, Viola i Cami. Clara siedziała cicho i przeglądała owe zdjęcia. 
Jak złapię tego żartownisia to się dla niego źle skończy!
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
I oto rozdział 3 :)) Mam nadzieje że jest ok :p Clara to oczywiście serialowa Angie ale to imię kojarzy mi się z ciotką Violetty więc... :D A Alex to Clemento-Alex z 3 sezonu *.*
Ten gif który dodałam na początku posta strasznie mi się podoba! ♥
Liczę na szczere opinie : ))
Zapraszam na ankietę na temat one shota : ) Proszę, by w niej głosować :p

niedziela, 12 października 2014

Rozdział 2

Przyjaźń rodzi się w momencie, gdy jedna osoba mówi do drugiej: "Co? Ty też? Myślałem, że tylko ja".

 Rano, no może nie było to rano bo o 11:00 siedziałam przy kuchennym stole jedząc śniadanie. Wkrótce naprzeciw mnie usiadł Maxi z wyjątkowo smutną miną. 
-Co jest, młody?-zapytałam. 
-Nie twoja sprawa!-próbował być niemiły ale jakoś mu to nie wyszło.
-Pewnie chodzi o jakąś dziewczynę...-zaśmiałam się nie zważając na odzywkę którą przed sekundą mnie uraczył.-Lara, no nie?
Zaczerwienił się niczym burak i spuścił ze mnie wzrok. 
-Wiedziałam!-krzyknęłam.-No, przyznaje: nieźle trafiłeś. 
-Ee...-wydukał.-Nie wiem, czy Ci o tym mówić...
-No wiesz!?-fuknęłam naburmuszona-No jasne, masz mówić! Jestem twoją siostrą i chętnie Ci pomogę. 
-Chyba wole pogadać z Leonem.-przyznał. No cóż, ta szczerość jest u nas rodzinna.
-U niego? On sam o sobie mówi "Miszcz wielkiego podrywu".-zadrwiłam.-Ale jak wolisz. 
-No dobra.-odparł po chwili wahania.-Ale nikomu nie powiesz?
Zgromiłam go spojrzeniem. 
-Chciałem się tylko upewnić.-wytłumaczył.-No fakt, podoba mi się Lara. Wczoraj na imprezie dużo z nią rozmawiałem i tańczyłem. 
-Rozumiem.-pokiwałam twierdząco głową.-Mów dalej...
-Dała mi nawet swój numer!-pochwalił się.-I była strasznie miła i śmiała się z moich żartów.
Zachichotałam. Mój młodszy brat się zakochał! Nie mogę w to uwierzyć!
-Skoro dała Ci numer to do niej zadzwoń. Zaproś do kina! Tylko pamiętaj, zapytaj się jej na co chciała by iść.-poradziłam.-Powodzenia, młody. Idę do Naty, widzimy się na obiedzie!
Zabrałam torebkę i opuściłam dom. Pomaszerowałam w stronę mieszkania rodziny Navarro. 
-O! Ludmiła!-przywitała mnie ciepło jej mama.-Wchodź, wchodź. Natalka jest u siebie.
Podziękowałam i pomaszerowałam do "twierdzy" przyjaciółki. 
-Hej!-powiedziałam stojąc na progu.-Zbieraj się! Wychodzimy!
-Myślałam, że posiedzimy u mnie...-odpowiedziała zdziwiona zmianom planów.
-Nie marudź!-odparłam wesoło.-Przebieraj się i idziemy!
Po chwili obie byłyśmy na przystanku autobusowym. 
-Gdzie jedziemy?-zapytała.
-Zobaczysz!-powiedziałam tajemniczo.-Gwarantuje, że będzie Ci się podobać!
Wsiadłyśmy do wyznaczonego autobusu i pojechałyśmy. Skasowałam wcześniej kupione bilety i zajęłam wolne miejsce obok przyjaciółki. 
Po paru minutach jazdy dojechałyśmy. Pociągnęłam Hiszpankę za rękę i zaczęłam przepychać się przez tłum ludzi. 
-Jesteśmy na miejscu.-oznajmiłam.-Podoba się?
-O Jezu!-krzyknęła.-To niemożliwe, Lu!
-Niemożliwe?-powtórzyłam.-To czemu mam w rękach to?-wyciągnęłam dwa bilety z torebki. 
-Boże, Ludmi! Przecież te bilety było tak trudno dostać! Jak Ci się udało?
-Alex miał u mnie mały dług.-zaśmiałam się.-A teraz chodź! Bo się spóźnimy!
Siedziałyśmy na trybunach w dość dobrym miejscu. Ten mecz siatkówki na serio nam się przyda. W końcu niedługo mamy mecz.Argentyna-Hiszpania. 
-Za kim jesteś?-zapytała Naty chodź dobrze wiedziała, że za moimi rodakami.
-Za Hiszpanią, wiesz?-zapytałam sarkastycznie. 
-Ma chłopaka rodem z Hiszpanii i jeszcze tak mówi!-zaśmiała się.
W końcu zaczął się mecz. Energicznie kibicowałyśmy. Każda swojej drużynie. 
Wygrała Hiszpania. Nata przez całą drogę powrotną  mi truła o wygranej Hiszpanów. Zwariuje z nią!
W domu byłam dokładnie na obiad. 
-Jak było na meczu?-zapytał tata który tak jak reszt rodziny wiedział o tym, gdzie poszłam.-Słyszałem, że Hiszpania wygrała. 
-Niestety.-burknęłam.-Ale i tak dobrze się bawiłam.
-To wspaniale.-uśmiechnęła się mama nakładając mi na talerz chochle rosołu.-Jedz, kochanie. 
W zaskakująco szybkim tempie pochłonęłam zupe i drugie po czym pobiegłam na górę, do siebie. 
Położyłam się na łóżku z laptopem. Miałam parę wiadomości na GG. Jedna była od Diego: "Przyjdź do mnie dziś wieczorem. Zamówimy pizze i coś obejrzymy :))" Wysłał to dwie godziny temu. Odpisałam, że z chęcią przyjdę i pojawię się około osiemnastej. 
-Tato! Wychodzę dziś do Diego. Wrócę po dwudziestej drugiej ewentualnie chwile później. Ok?-krzyknęłam wchodząc do salonu w którym moi rodzice oglądali film. 
-No nie wiem...-zawahała się  mama.-Wczoraj impreza dziś mecz i jeszcze chcesz wychodzić? Myślałam, że wieczór spędzimy razem.
-Skarbie-powiedział tata.-Niech Ludmiłka się rozerwie. Za trzy dni ma zawody, ciężko trenuje. A poza tym, mamy jeszcze dwóch synów! Myślę że jeden z nich oglądnie z nami telewizor i porozmawia. 
-No dobrze.-westchnęła mama z delikatnym uśmiechem.-Ale następną niedziele spędzasz z nami!
-Oczywiście!-zapewniłam.-Obiecuje!
Powróciłam do pokoju i zaczęłam przygotowywać ubranie.
Wyciągnęłam z szafy kremową koszule z czarnymi guzikami i miętowy sweterek. Nałożyłam czarne spodenki i torebkę tego samego koloru. Do tego dodałam złote bransoletki. 
Ubrałam się a paznokcie pomalowałam nowiutkim lakierem który kupiłam gdy byłam w galerii z Violą. 
Włosy rozczesałam i upięłam w koński ogon. 
Poprawiłam makijaż i spryskałam się perfumami. 
Wyszłam z domu i wsiadłam w autobus. No cóż, Diego mieszka dość daleko ode mnie. Bardzo szybko dojechałam na miejsce. Zadzwoniłam domofonem i po chwili stałam w windzie. 
-Cześć, kochanie!-przywitam mnie z uśmiechem Hernandez całując mój policzek. 
-No hej.-odwzajemniłam uśmiech i weszłam do środka. 
Przywitałam się z Larą i panią domu. Diego wytłumaczył mi, że jego ojciec jest jeszcze w pracy.
Powędrowaliśmy do jego pokoju i rozsiedliśmy się na łóżku. 
-Dawno tu nie byłam.-powiedziałam rozglądając się-Dużo się tu zmieniło. Teraz masz tu telewizor, czarne ściany... 
-Fakt. Robiliśmy mały remont.-odparł.-Popatrz na biurko. 
Wykonałam jego prośbę. Przy ogniście czerwonym laptopie leżała ramka z naszym wspólnym zdjęciem. Zostało zrobione po pierwszym meczu na który wybraliśmy się razem. 
-Pamiętam ten dzień.-zaśmiałam się.-Parę minut po zrobieniu tego zdjęcia hot dog spadł Ci centralnie na spodnie!
-Ty się tak nie śmiej! Jakiś facet wylał ci cole na biust. Różowy stanik prześwitywał przez twoją przewiewną, cienką bluzkę!
-Ależ ty masz dobrą pamięć! A o walentynkach to zawsze zapominasz!
-Taki już jestem!-wzruszył ramionami i z szelmowskim uśmiechem dodał.-I za to mnie kochasz. 
Bardzo namiętnie mnie pocałował po czym zaczął się dobierać do guzików na mojej bluzce. Zaczął je rozpinać dalej mnie całując. Gdy ja chciałam ściągnąć z niego t-shirt do pokoju wlazła Lara. Jak oparzeni odskoczyliśmy od siebie.
-Widzę że przeszkodziłam.-zachichotała. 
-Czy ty zawsze musisz wchodzić tu bez pytania?!-jęknął Diego.
-Niestety tak.-uśmiechnęła się pobłażliwie.-Mama kazała mi się zapytać czy jesteście głodni. Robi kolacje. 
-Nie, zamówimy sobie pizze.-odpowiedział.
-Ok. To nie przeszkadzam.-zaśmiała się.-Ach! Lud przekaż Maxi'emu że mam dwa bilety na koncert OneRepublic i pomyślałam że moglibyśmy iść razem.
Hiszpan włączył telewizor. Leciał jakiś thriller. Myślałam, że Diego nie będzie próbował mnie już rozebrać. Jednak się myliłam. Akurat gdy udało mi się skupić na filmie on, zaczął całować mnie po szyi i wodzić rękoma po moim udzie. Próbowałam go opanować jednak z małym skutkiem. Znowu dorwał się do guzików. Teraz jednak udało mu się ściągnąć ze mnie bluzkę. Teraz próbował rozpiąć zapięcie od stanika.
-Może zamówimy tą pizze?-starałam się  go przywołać do porządku.-Jestem głodna..
Chciałam mówić dalej ale zatkał mi usta pocałunkiem.
-Diego!-wrzasnęłam gdy się ode mnie odessał.-Też bym chciała, ale boje się, że znowu ktoś nam przeszkodzi.
-Spokojnie, zaraz się zamkniemy.-rozpiął mi stanik.-A na razie się odpręż.
Już chciał masować mi piersi ale odskoczyłam.
-Słuchaj, teraz czuje się delikatnie mówiąc niezręcznie.-s powrotem zapięłam stanik.
-W takim razie kiedy?-niezadowolony usiadł na łóżku.
-Eh...-westchnęłam.-Jutro. Moi rodzice idą do kina a bracia wychodzą na mecz.
-No dobra.-wrócił mu humor.-A teraz zamówmy to jedzenie, bo jeszcze mi umrzesz z głodu!
Przez resztę wieczoru oglądaliśmy telewizje i jedliśmy moją ulubioną pizze z tuńczykiem i oliwkami.
Do domu wróciłam zgodnie z obietnicą daną rodzicom. Przed snem zadzwoniłam do Violetty i Natalii na skype. Rozmawiałyśmy w trójkę a one udzieliły mi "cennych rad" co do jutra.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Ta... xdd Oto rozdział 2 :)) Jest taki sobie, ale mim skromnym zdaniem lepszy od poprzedniego :3
A na koniec mój ukochany gif xDDD