wtorek, 29 kwietnia 2014

Rozdział 1

Gorąco dziękuję za 5 komentarzy <3
Wszystkie dodały mi otuchy i chęci
do prowadzenia tego bloga c:
DZIĘKUJĘ ♥♥♥

Tydzień później :)
*Narrator*
Ten tydzień był... Pełen smutku. Violetta była nawet gotowa popełnić samobójstwo. Zapewne zrobiła by to gdyby nie on. On- Brunet, lekarz  jej najlepszy przyjaciel. Diego. Mężczyzna był przy niej cały czas. Prawie nie wychodził z jej mieszkania.  Tylko on potrafił sprawić by na jej twarzy pojawił się uśmiech. Czasem wpadał do niej też Verdas. Tyle że León myślał bardziej o związku z nią... Można by powiedzieć że on ją nawet... Hm... Podrywał? Ale nikt oprócz Hernandeza tego nie zauważył. Castillo traktowała Verdasa  tylko za kolegę. 
Ale wracając do dziś... Brunet zaplanował popołudnie które oczywiście spędzał z Violettą. Chciał, by wiedziała że jest przy niej. Żeby nigdy nie pomyślała że jest sama. Postanowił zabrać ją na przejażdżkę rowerową. Oboje wcześniej to omówili. Diego podjechał swoim czarnym Porsche pod jej mieszkanie. Przywitała go uśmiechem. Mężczyzna kochał ten uśmiech. Był dla niego jak skarb... Jak promień słońca... Jak to na co czekał całe życie.
Spakowali rowery do bagażnika i ruszyli. Pogoda była ładna. Słońce z lekkim wiatrem . Wreszcie dojechali do parku. Parku w którym mieli zamiar spędzić popołudnie. Wsiedli na rowery i jeździli. Violetta była szczęśliwa i śmiała się. To była dla Diego wielka satysfakcja. 
-Diego... Zgłodniałam.-powiedziała Castillo gdy siedzieli pod drzewem.
-To zaraz się coś załatwi.-odpowiedział i podniósł się z trawy.
Mężczyzna podszedł do budki z hot dogami. Już chciał zamawiać jedzenie gdy przypomniał sobie że Violetta jest weganką. Spojrzał na kolorowe menu przypięte do ściany budki. Znalazł wreszcie coś co mogła zjeść. Był to jakiś placek z warzywami. Zamówił dwa takie. Podszedł do kobiety i zjedli owy placek.
Potem wrócili do samochodu. Spakowali rowery i ruszyli do domu Violi. Diego odprowadził swoją dziewczynę do środka i wyszedł. 
Kobieta była zadowolona. Podobała się jej troska jaką okazywał jej Diego. Weszła po schodach na górę i skierowała się do swojej sypialni. Popatrzyła na komodę. Leżało na niej zdjęcie na którym byli ona i Heredia. Pojedyncze łzy spłynęły po jej policzku. Znowu w jej głowie pojawiał się Tomas. Te wszystkie chwilę... 
To gdy siedzieli razem na plaży
wtuleni w siebie. Patrzyli na zachodzące słońce..
Chłopak narysował na piasku wielkie
serce a w jego środku widniały ich inicjały.
Gonili się przy brzegu morza
nie zważając na nic.
To były chwilę... 
MAGICZNE.
Łza. Łza za łzą. Siły opuszczały kobietę. Wiedziała. Wiedziała że najlepszym rozwiązaniem jest śmierć. W tej chwili nie liczyły się chwilę z Diego. Nawet o nich nie myślała. Zobaczyła żyletkę leżącą na szarce nocnej. Chwyciła ją w ręce i... Pomyślała o Diego. Momentalnie rzuciła narzędzie w kąt. Otarła łzy. Wszystkie rzeczy które przypominały jej Tomasa spakowała do dużej walizki i schowała na strychu. Wróciła do siebie. Usiadła na łóżku. Usłyszała że przekręcanie klucza w zamku. Do jej pokoju wszedł Diego. Ujrzał rozmazany makijaż kobiety. Nic nie powiedział tylko usiadł koło niej i lekko pocałował ją w czoło. Violetta wreszcie poczuła się bezpiecznie. Naglę pomyślała o czymś o czym nigdy by nie pomyślała. Wyszeptała "Muszę się z tond wyprowadzić"

Paryż 
Rudowłosa 24-latka siedziała w swojej garderobie. Niby miała wspaniałe życie. Była modelką, miała dużo pieniędzy. Jednak jej życie nie było ani trochę idealne. Cięła się. Ze stresu paliła a czasem ćpała. Tu, we Francji nie miała nikogo kto mógł jej pomóc. Czemu się cięła? Miała chłopaka, bardzo go kochała. Ale... Ale on ją rzucił. Rzucił bo nie chciała pić na pewnej imprezie. Zwyzywał ja od idiotek,gówniar które boją się pić i... I od suk. Tak od suk. Dziewczyna pomyślała że skoro ją tak nazywa musi nie wiedzieć co to znaczy. Ale mimo to ją bolało. Kobieta zaraz miała sesje. Sesje do jednej z najpopularniejszych paryskich gazet. 
Kobieta znowu miała problem. Jej eks zamieścił w internecie jej zdjęcie a pod nim podpis :
" Jak ja mogłem być z 
taką dziwką?
Suka i tyle."
Camile to zabolało. Bardzo. Wyciągnęła zaostrzoną blaszkę i już chciała "porysować" sobie  po rękach gdy do garderoby wszedł brunet o czarnych włosach . Był to syn jej menadżera- Sebastian. Nikt taki. Nie palił, nie pił. Nic.  Da niej to było po prostu żałosne. Chłopak od razu do niej podbiegł. Zatrzymał jej rękę.
-Zostaw!-warknęła rudowłosa.
-Nie. Nie zrobisz sobie krzywdy.-powiedział wyrywając jej narzędzie do okaleczania.
-Co Ci do tego?!-zapytała widocznie zła.
-Dużo. Posłuchaj... Wiem że to trudne. Ja też się ciąłem.-ostatnie słowo powiedział bardzo cicho.
-Co?! Jak to?!-zdziwiła się Camila. Nigdy nie sądziła że taki ktoś mógł by robić sobie krzywdę. 
-Rok temu moja dziewczyna zdradziła mnie. Nie mogłem wytrzymać. W grę wkroczyła żyletka i marycha.-powiedział odsłaniając prawie zagojone lecz głębokie rany.
-Myślałam że ty..-wyjąkała.
-Że jestem żałosnym nie pijącym chłopakiem. Takim w stylu Biebera na początku kariery?-zapytał.
-Coś w tym stylu,. Ale dlaczego chcesz mi... pomóc? Jeśli to w ogóle można nazwać pomocą.-zapytała.
-Ponieważ nikomu nie życzę tego co ja przeżyłem.-odpowiedział.
Kobietę zagięło. Nikt nigdy się nią aż tak nie przejmował. 
Seba i Cami rozmawiali jeszcze długo. Szybko złapali kontakt. Oboje się sobie wyżalili. Potrzebowli tego. 
-Posłuchaj: Będę Cię wspierać, będę przy Tobie ale musisz mi coś obiecać.-powiedział patrząc jej w oczy.
-Pewnie chcesz pieniędzy.-odpowiedziała zawiedziona.
-Nie. Musisz mi obiecać że już nigdy ale to nigdy się nie okaleczysz.-był śmiertelnie poważny.
-No dobrze...-szepnęła.
Chłopak wyszedł w pokoju. Zostawił Camile by przygotowała się do sesji. Ona myślała. Sebastian oczarował ja. Tak jakby... Zawładnął jej umysłem. 
Brazylia

Ludmiła siedziała w klubie ze swoją przyjaciółką . Martwiła się o kobietę gdyż ta paliła i paliła.
 Z ust Włoszki cały czas wydobywał się dym którego blondynka nienawidziła. Mówiła brunetce by ograniczyła palenie ale ta nie słuchała. Lu wiedziała że Fran robi to tylko dla chłopaka. Chłopaka który miał na nią zły wpływ. Ferro chodziła do niego z nią by tylko przyjaciółka nie wplątała się w jakieś bagno. Facet który nie był brunetce obojętny był dilerem. Ludmiła, gdy by mogła zabiła by tego dupka. Wcześnie Fran była normalna. Papierosy? Ona tego nienawidziła. Ale teraz są dla niej codziennością. Chodź "kumple" Włoszki namawiali Ludmiłę do picia i palenia lecz ta była nieugięta. Najgorsze w tym wszystkim było to że cały ten wyjazd był związany z pracą kobiet. Były one adwokatkami. Pracowały w sądzie. Ferro przykładała się do pracy. Francesca kiedyś też ale teraz. Lu robiła za nią wszystkie obowiązki związane z pracą.  
A wracając do klubu....
Kobiety piły likier. Znaczy... Ludmiła piła likier a Francesca wódkę. Blondynka obawiała się o przyjaciółkę. Mówiła do niej ale ta była już pijana. Ferro szukała pomocy u ludzi. Niestety,  nikt nie chciał jej pomóc. Chodziła pomiędzy tańczącymi parami. Wkrótce zrezygnowana usiadła przy stoliku. Rozpłakał się. Naglę obok niej usiadł chłopak. Miał wysoko postawione włosy na żelu i duże brązowe oczy. Popatrzył na kobietę. Miała rozmazany makijaż.
-Co się stało?-zapytał.
-Bo... Bo... Moja...-dukała Ludmiła.
-Spokojnie. Proszę.-powiedział ciepło i dał jej chustkę.
-Może przynieść Ci szklankę wody...?-na końcu chciał wstawić jej imię ale go nie znał.
-Ludmiło. I nie. Nie trzeba.-ogarnęła się.
-No więc czemu płaczesz?-objął ją ramieniem.
-Moja przyjaciółka... Jest pijana. Nie mam samochodu. Nie mogę jej odwieść do domu.-chłopak ją przytulił.
-Ja Ci pomogę. Nie piłem nic a mam auto. Co ty na to?-uśmiechnął się.
-No... Dobrze. Bardzo Ci dziękuję.-powiedziała.
-Aha! Mam na imię Federico.
Jak coś to Fede i Lu xdd
Lu i Fede "zapakowali" Fran do samochodu. Chodź sytuacja blondyny była rozpaczliwa to ona się uśmiechała. Uśmiechała się do chłopaka. On odwzajemniał uśmiech. Był dobrym człowiekiem. Zawsze chciał komuś pomóc. Był... Odzwierciedleniem Ludmiły. Może miał tylko trochę więcej żelu na włosach niż ona no ale i tak podobieństwo ich charakterów było uderzające. Dojechali do hotelu w którym Resto i Ferro mieszkały. Chłopak zaniósł Francesce do jej pokoju. Został jeszcze trochę w ich apartamencie. Razem z Ferro chcieli się bliżej poznać. Fede pracował jako fryzjer. Zrobił sobie tydzień wolnego od swojego włoskiego salonu fryzjerskiego. 
Dla Lu był to ideał. Ona też uwielbiała fryzury i ozdoby do nich. 
W końcu Federico musiał się zbierać do siebie. Podobno czeka na niego jego brat. Włoch wymienił się z blondyną numerami telefonu i wyszedł. 
Ludmiła była zachwycona chłopakiem. Myśląc o nim zapominała o problemach. Zasnęła myśląc właśnie o nim. A w jej głowie było słychać jedno słowo:
FEDE
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
I oto 1 rozdział :* Patrze a tam... W prologu 6 komów c: <33333 Ja was po prostu kocham ♥ 
Ruggi ♥ Kochany mój <33
W tym rozdziale było trochę Semi i Fedemiły :* Oczywiście nie obeszło się bez najkochańszej DIELETTY ♥ Aha! Jadę do my BFF już jutro. Rozdział zapewne pojawi się po weekendzie majowym ;< Ale jak chcecie to proście Elizę (Elix Dominguez bo to do niej jade) by mi do rozdziałów tableta pożyczyła ^=^ Elizgga moja ♥ I to dla niej jest ten rozdział <3
2 komy = NEXT C:
 

poniedziałek, 28 kwietnia 2014

Witajcie+PROLOG

Tak, tak... 
Usunęłam wszystkie posty ;c
Wiecie jak ciężko było mi to zrobić?
No ale... 
ZACZYNAMY NOWĄ HISTORIE ♥
Na León Verdas Story było głosowanie...
Sama nie wiele z niego zrozumiałam ale
wywnioskowałam że najlepsza będzie nowa historia :3
I to na tym blogu *..*
Zapraszam na prolog :))


*Narrator*
12.04. 16:00

Szpital. Zaraz odbędzie się operacja przez którą on może zginąć lub żyć dalej. Jeden nie właściwy ruch i po nim. Cała sala operacyjna jest zaniepokojona. Od lekarza zależy jego życie. Większość uważa że młody 24 letni lekarz- Diego Hernandez nie poradzi sobie z tak ważną operacją. 
"Jest za młody. Nie da rady."-tak myśleli wszyscy. 
Narzeczona pacjenta- 21-letnia Violetta Castillo czeka na wyniki. Bardzo się boi. Bo gdy jej ukochany umrze to kto odziedziczy firmę? Kto ją pocieszy? Kto jej powie "Kocham Cię"? Ona nie wyobraża sobie życia bez niego. 
Diego przygotowywał się do operacji. Był bardzo zestresowany. Gdy już chciał wejść na sale do gabinetu przyszedł jego szef.
-Hernandez. Niestety, ale nie przeprowadzisz tej operacji.-powiedział poważnie patrząc mu w oczy.
-Jak to?! Przecież ja wiem jak uratować mu życie!-krzyknął mężczyzna.
-Jesteś za młody. Operacje przeprowadzi Verdas. On ma większe doświadczenie od Ciebie.-rzekł dyrektor szpitala i wyszedł.
Jak coś tam nie ma tego "I love You"
"Przecież León jest tylko o rok starszy ode mnie."-pomyślał zrezygnowany Diego. Brunet postanowił zobaczyć co u panny Castillo. Podobno jest na skraju załamania. Właśnie... Panna Castillo... W ogóle jaka z niej panna? To przecież jego przyjaciółka z czasów studia. Ona mu zaufała. Jako jedyna uwierzyła w jego zdolności medyczne. Mężczyzna wyszedł z gabinetu i skierował się do poczekalni. Usiadł koło niej. Ona momentalnie się w niego wtuliła. Płakała. On zaczął ją głaskać po włosach. Wiedział jak ciężko jest stracić, a raczej tracić bliską osobę. Przecież zaledwie rok temu na tamten świat przeszła jego mama. 
Chłopak nic nie mówił. Wiedział, że Violetta nie chcę słyszeć "Będzie dobrze" To tylko pogarszało sprawę. 
Zaczęła się operacja. Młody León wszedł na sale. "Reperowanie" mężczyzny rozpoczęło się. Wszyscy się starali. Pracowali w pocie czoła. Minęła tak godzina potem następna i następna. 
W tym czasie Diego i Violetta siedzieli w poczekalni. Ona płakała on czuł żal w sercu. Przecież właśnie operują jego dobrego kumpla. 
*Po dwóch godzinach*
Operacja wreszcie się skończyła. Verdas wyszedł z sali operacyjnej. Najpierw poszedł do łazienki. Ściągnął zakrwawione gumowe rękawiczki. Następnie udał się do poczekalni w której siedzieli jego wielki wróg oraz dziewczyna która nie była mu obojętna. 
-Muszę wam coś powiedzieć.-powiedział stając na przeciwko ich.
-Słucham.-szepnęła Castillo wyczerpana po wielu godzinach płaczu.
-Próbowaliśmy wszystkiego. Ale nie udało nam się go uratować.-powiedział León.
W poczekalni było słychać tylko łkanie Violetty. Nie mogła się pogodzić ze śmiercią narzeczonego. 
Verdas tylko przytulił ją i odszedł. Za to Diego siedział obok niej. Przytuliła go. Bardzo, bardzo mocno. Czuła że on jest jej jedynym wsparcie. Jedynym do puki Lu i Fran nie wrócą z delegacji a Cami z pokazu mody w Paryżu. 
Brunet siedział ze swą przyjaciółką jeszcze z dwie godziny. Potem odwiózł ją do domu. 
-Możesz zostać u mnie na noc. Boję się zostać sama.-wyszeptała wysiadając z samochodu Hernandeza.
-Dobrze. Zrobię wszystko byś poczuła się lepiej. Szepnął jej do ucha i objął ramieniem.
Gdy kładli się spać ona powiedziała cicho:"Tomas zawsze pozostanie w naszych sercach." I zgasiła nie wielką lampkę nocną. 
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Smutno :c No ale jest. Podoba się? Komentujcie ♥ Pozdrawiam. Nawet nie wiecie jak się wyciszyłam pisząc to.
Na początek:
2 komy= next .