One shot dla mojej Elizki ♥
Pamiętaj, że jesteś moją przyjaciółką i bardzo Cię kocham :*
Trzymaj się <3
-Podobam Ci się?-zapytała patrząc mu prosto w oczy.
-Skąd takie podejrzenia?-wbił wzrok w podłogę.
-No proszę Cię! Cały czas się na mnie patrzysz a ostatnio próbowałeś zaprosić mnie na randkę. Powiedz prawdę.
-Wydaje Ci się! Wcale się na ciebie nie patrze a co dopiero myślę o randkach z Tobą!
-Mówisz serio?-do oczu napływały jej łzy ale starała się to opanować.
Nie zwracajcie uwagi na napis :) |
-A co ty myślałaś?!-prychnął nieczule.-Nie wiem, czy w ogóle Cię lubię!
-Ach tak?! To wspaniale! Odpiernicz się ode mnie! Nigdy się do mnie nie odzywaj i... I...I nawet nie podchodź!
Dziewczyna odbiegła i zostawiła chłopaka samego. Nie miała pojęcia jak on to przeżywa w tej chwili. Kochała go najbardziej na świecie i uznała że nie odwzajemniał i w dalszym ciągu nie odwzajemnia jej uczuć. Następnego dnia nie było go w szkole. I następnego... I następnego...
Rok później...
-Ludmiła,ktoś do Ciebie!-krzyknęła z dołu pani Ferro.
Blondynka powoli wyszła ze swojego pokoju. Zupełnie nie miała ochoty z nikim rozmawiać. Bolała ją głowa a gorączka nie ustawała od wczorajszego wieczora.
Gdy weszła do salonu zdębiała...
-Diego?!-krzyknęła na widok chłopaka.-Co ty tu robisz?!
-Przyjechałem do Ciebie. Chciał bym Ci wszystko wytłumaczyć!-powiedział Hiszpan i położył dłonie na jej ramionach.
-Wydaje mi się, że już sobie wszystko wyjaśniliśmy!-odepchnęła go.-Wynoś się z mojego domu!
-Lu...-zaczął ale nie dokończył. Argentynka chwyciła go za rękę i pociągnęła w kierunku drzwi wyjściowych.
-Wyjdź i nigdy więcej tu nie przychodź! Nie chce Cię tu widzieć!-wrzasnęła i wypchnęła go za próg po czym zatrzasnęła za nim drzwi.
Bardzo szybko wróciła do swojego pokoju. Zamknęła drzwi na klucz. Ból głowy znacznie się powiększył Po całym pomieszczeniu rozniosło się łkanie które zamieniło się w płacz...
Tydzień później...
Wracała od lekarza. Na szczęście nie było to nic poważnego. Zwykła grypa. Mimo tego, że przez miniony tydzień praktycznie nic nie jadła teraz kupiła sobie duży kawałek ciasta czekoladowego który zjadła w przerażająco szybkim tępię. Wszystko zdawało się lepsze a głowa bolała ją znacznie mniej. Oczywiście coś zawsze musiało to zepsuć.
-Znowu ty!-warknęła.-Mówiłam, że chce żebyś mnie zostawił!
-Ludmiła, możesz mnie wysłuchać?!
-Nie. Nie mogę! Zostaw mnie w spokoju!
-Ale ja chce Ci wszystko wytłumaczyć.
-Niech Ci będzie. Masz 2 minuty a potem idę.
-To chyba jasne, że Cię kocham. Przepraszam, że Cię zraniłem. Wtedy, gdy rozmawialiśmy chciałem powiedzieć że mi się podobasz ale nie mogłem...
-Nie zdziwiło Cię to, że nie było mnie w mieście? Że nie chodziłem do szkoły?
-Nie zadawaj głupich pytań! 2 minuty mijają! Tik-tak tik-tak.
-Na serio Cię to nie zdziwiło?
-Myślałam że zmieniłeś szkołę. I bardzo mnie to ucieszyło. Nie musiałam Cię przynajmniej oglądać.
-Nie mów tak! Powiedziałem tak, bo nie chciałem Cię jeszcze bardziej ranić. Ojciec dostał pracę w Londynie. Gdy bym zdradził Ci, co do Ciebie czuje to przeżywała byś tą rozłąkę jeszcze gorzej.
Zamilkła i zaczęła zastanawiać się nad jego słowami.
-Nie obchodzi mnie to! Nie musiałeś mówić mi, że nawet mnie nie lubisz! Poczułam się oszukana, znienawidzona!-powiedziała po chwili.
Odwróciła się do niego plecami i zaczęła szybko iść. Jak najdalej od niego, myślała.
Próbował ją dogonić ale wsiadła do pierwszego lepszego autobusu i odjechała.
Dwa dni później...
Poczucie winy zaczęło wzrastać. Zaczynała się zastanawiać czy nie za ostro go potraktowała. Starała się odrzucić tą myśl od siebie ale nie zbyt jej to wychodziło. Kochała go tak jak wcześniej a nawet bardziej.
-Skarbie! Ten chłopak który był u nas parę dni temu był tu rano i kazał Ci to przekazać.-matka Ludmiły weszła do jej pokoju gdy ta oglądała jakiś film na laptopie i podała jej białą kopertę.
Nastolatka momentalnie go pochwyciła i zaczęła czytać:
Mój najdroższy skarbie!
Wiem, że dalej się na mnie gniewasz i wiem, że masz do tego powody więc pod żadnym pozorem nie jestem na Ciebie zły. W tym liście chciałem Ci tylko wytłumaczyć, dlaczego przyjechałem tu, do Buenos Aires.
Po pierwsze: Zdałem sobie sprawę, jaki błąd popełniłem. Uznałem że mogłem wtedy zamieszkać z dziadkami a nie jechać z ojcem. Byłem głupi, tak jak mówiłaś.
Po drugie: Okropnie tęskniłem. Z resztą tak samo jak ty chciałem Cię zobaczyć, przytulić, pocałować.
Po trzecie: Zacząłem pracować w firmie taty i zarabiać. Kupiłem nam mieszkanie w Londynie i chciałem, byś ze mną zamieszkała. Oprócz pieniędzy zarobionych w pracy przez wiele lat oszczędzałem. Uzbierała się z tego nie zła sumka-15 tysięcy. Uważam, że tyle nam chyba wystarczy. Jeśli to by nie wystarczało poprosił bym rodziców o pieniądze. Chcę byś żyła jak księżniczka.Chciałem też, zapytać się Ciebie o rękę. Cała rodzina zdecydowała się dołożyć się do ślubu.
Teraz widzę, że moim przyjazdem tylko jeszcze bardziej Cię zdołowałem. Przepraszam.
Wracam dziś do Londynu, nie chce Ci sprawiać bólu.
Pewnie teraz, gdy to czytasz jestem na lotnisku. No cóż...
Pamiętaj że bardzo Cię kocham .
Wracam dziś do Londynu, nie chce Ci sprawiać bólu.
Pewnie teraz, gdy to czytasz jestem na lotnisku. No cóż...
Pamiętaj że bardzo Cię kocham .
Na wieki Twój Diego
-Mamo! Jedźmy na lotnisko!-krzyknęła-Proszę! To sprawa życia i śmierci!
-Skoro to takie ważne...-pani Ferro zabrała płaszcz który wisiał w korytarzu i wraz z córką wyszła z domu.
Dzięki Bogu nie było korków. Ludmiła próbowała się dodzwonić do chłopaka ale ten nie odbierał. Jej strach narastał...
Gdy dojechały na lotnisko niczym torpeda pobiegła do kobiety która na nim pracowała.
-Wie pani, gdzie jest teraz samolot lecący do Londynu?-zapytała pośpiesznie.
-Tak. Za jakąś minutkę odlatuje. Jest w prawym skrzydle lotniska.-odparła uprzejmie kobieta.-Jak się pośpieszysz, to zdążysz.
Biegła. Biegła jak najszybciej umiała. Nie mogła się spóźnić to było za ważne...
-Diego!-krzyknęła przez łzy gdy zobaczyła chłopaka który już miał wsiadać na pokład samolotu.-Stój!
-Ludmiła?-zdziwił się.-Co się...-zaczął ale przerwała mu uściskiem.
-Kocham Cię!-powiedziała rzucając mu się na szyje.-Nie zostawiaj mnie!
-Nie płacz...-powiedział cicho przytulając ją do siebie.-Ja Ciebie też. I nawet nie wiesz jak bardzo.
-Zgadzam się, Diego.-powiedziała przez łzy.-Zgadzam się. Zamieszkam z Tobą. Wyjdę za Ciebie. Zrobię wszystko, tylko bądź przy mnie!
Chłopak uklęknął przed nią wyciągając z kieszeni małe, czerwone pudełeczko.
-Wyjdziesz za mnie?-zapytał otwierając je. Jego zawartością był złoty pierścionek z maleńkim brylancikiem.
-A jak myślisz?-otarła łzy a na jej ustach pojawił się promienny uśmiech.
Delikatnie założył na jej palec pierścionek.
-Ach, Diego.-szepnęła gdy już wracali razem do domu.-Zdążyłam... W ostatniej chwili. Co by było gdy bym tego nie zrobiła?
-Pewnie dręczył bym Cię e-mailami!-zawołał ze śmiechem całując ją w policzek.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
I oto one shot o Diemile *o* Wygrała ona ankietę a ta znikła już z bloga :)) Mam nadzieje, że Wam się podoba :3 Ja jestem zadowolona :*
AHA!
Założyłam z przyjaciółką bloga :) Tu macie linka do mojego prologu : ) Jeśli Wam się podoba to skomentujcie c: -------------> http://kochac-to-sztuka.blogspot.com/2014/11/o-prolog.html
-Skoro to takie ważne...-pani Ferro zabrała płaszcz który wisiał w korytarzu i wraz z córką wyszła z domu.
Dzięki Bogu nie było korków. Ludmiła próbowała się dodzwonić do chłopaka ale ten nie odbierał. Jej strach narastał...
Gdy dojechały na lotnisko niczym torpeda pobiegła do kobiety która na nim pracowała.
-Wie pani, gdzie jest teraz samolot lecący do Londynu?-zapytała pośpiesznie.
-Tak. Za jakąś minutkę odlatuje. Jest w prawym skrzydle lotniska.-odparła uprzejmie kobieta.-Jak się pośpieszysz, to zdążysz.
Biegła. Biegła jak najszybciej umiała. Nie mogła się spóźnić to było za ważne...
-Diego!-krzyknęła przez łzy gdy zobaczyła chłopaka który już miał wsiadać na pokład samolotu.-Stój!
-Ludmiła?-zdziwił się.-Co się...-zaczął ale przerwała mu uściskiem.
-Kocham Cię!-powiedziała rzucając mu się na szyje.-Nie zostawiaj mnie!
-Nie płacz...-powiedział cicho przytulając ją do siebie.-Ja Ciebie też. I nawet nie wiesz jak bardzo.
-Zgadzam się, Diego.-powiedziała przez łzy.-Zgadzam się. Zamieszkam z Tobą. Wyjdę za Ciebie. Zrobię wszystko, tylko bądź przy mnie!
Chłopak uklęknął przed nią wyciągając z kieszeni małe, czerwone pudełeczko.
-Wyjdziesz za mnie?-zapytał otwierając je. Jego zawartością był złoty pierścionek z maleńkim brylancikiem.
-A jak myślisz?-otarła łzy a na jej ustach pojawił się promienny uśmiech.
Delikatnie założył na jej palec pierścionek.
-Ach, Diego.-szepnęła gdy już wracali razem do domu.-Zdążyłam... W ostatniej chwili. Co by było gdy bym tego nie zrobiła?
-Pewnie dręczył bym Cię e-mailami!-zawołał ze śmiechem całując ją w policzek.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
I oto one shot o Diemile *o* Wygrała ona ankietę a ta znikła już z bloga :)) Mam nadzieje, że Wam się podoba :3 Ja jestem zadowolona :*
AHA!
Założyłam z przyjaciółką bloga :) Tu macie linka do mojego prologu : ) Jeśli Wam się podoba to skomentujcie c: -------------> http://kochac-to-sztuka.blogspot.com/2014/11/o-prolog.html
TO DO NASTĘPNEGO ROZDZIAŁU ! *O* ♥
Dieguś, moje kochanie. Ja jestem zazdrosna, foch =)
OdpowiedzUsuńOjej <3
OdpowiedzUsuńDziękuję <3
Piękny One Shot <3
Kc :*
I czekam na rozdziały ^=^