sobota, 6 grudnia 2014

Rozdział 7

"Czuję się jak ktoś pobity od środka na śmierć, nie jak ktoś żywy, ale jak nie-trup."

Wybiegłam z płaczem ze szkoły. Wiedziałam, że Natalia i Diego coś tam do mnie krzyczeli ale nie chciałam ich słuchać. 
Dlaczego mi się to musiało przydarzyć?! A było tak wspaniale, tańczyliśmy a ja czułam, że Diego mnie bardzo kocha, że się o mnie troszczy, że mu zależy. A teraz już sama nie wiem, czy był szczery mówiąc, że mnie kocha. Właściwie zastanawia mnie, czemu Naty poszła na jakąś imprezę. Przecież ona nawet nie lubi tańczyć! I po co ta ściema z zakupami?! I z tymi gośćmi?! To pewnie o tym Fede rozmawiał z Marco gdy byliśmy na pizzy... Co do Federico to do niego nie mam żalu. No może troszkę... Mógł mi wcześniej powiedzieć. Ale przecież przyjaźni się z Diego i nie mógł zdradzić przyjaciela.... ZARAZ ZWARIUJE! Nie wiem co myśleć. 
Usiadłam na ławce przed szkołą. Teraz dopiero zorientowałam się, że nie wzięłam z szatni swetra. 
I do tego zaczął wiać nieprzyjemny wiatr... O Boziu! Ale zimno!
-Ludmiła!-usłyszałam znajomy głos.
Violetta usiadła obok mnie i nakryła mnie moim swetrem po czym mocno mnie przytuliła a ja zaczęłam płakać. 
-Spokojnie, Lu.-powiedziała głaszcząc mnie po ramieniu.-Będzie dobrze... 
-Już wiesz?-zapytałam starając się opanować łzy.-Skąd?
-Fede mi powiedział. Bardzo się martwił. 
-Violu... Zawiodłam się na nich. 
-Wiem, ja też.-posmutniała.-Jestem oburzona zachowaniem Naty.
-Wiesz co boli najbardziej?-zrobiłam pałze ale nie czekałam na odpowiedź gdyż pytanie było jak najbardziej retoryczne.-Widok ich razem...
-Rozumiem, Ludmi.-szepnęła.-Słuchaj, tu jest strasznie zimno. Może wrócimy do szkoły?
-Nie chce ich widzieć na oczy!-poniosłam głos.
-No dobrze. Leon przekazał, że zaraz przyjdzie z Maxim i zamówią taxi. Wrócicie do domu.
-Vilu, możesz dziś zostać u mnie na noc?-zapytałam.-I tak nie zasnę więc wole mieć przyjaciółkę u boku. 
-Ok, tylko zadzwonię do taty, dobrze?  
Pokiwałam twierdząco głową i bardzo mocno ją przytuliłam. 
Po chwili przed szkołą pojawili się moi bracia. Powiedzieli, że Diego to świnia i na mnie nie zasługiwał. Nie skomentuje ale miło że się starają. 
-Zostaje dziś u Was na noc, chłopaki!-zachichotała Violetta.
-Rozumiem, że śpisz u mnie!-zaśmiał się Leon. 
Uuuu.... Violka i Leon?! No nieźle xd
-Ile mnie nie było?!-prychnęłam śmiechem.-Widzę, że dużo mnie ominęło. 
-Gadali tak do siebie całą dyskotekę!-wykrzywił się Maxi.
-A co z Larą?-zaciekawiłam się.
-Dobrze. Jest super! W sobotę idziemy do kina!
Wsiedliśmy do taxsówki i pojechaliśmy do domu. Rodzice zdziwili się, że wróciliśmy tak wcześnie ale mimo to ucieszyli się na widok Violetty.
-Skarbie, płakałaś?-zapytała mnie z troską mama. 
Nie wiedziałam co powiedzieć. Nie mogłam wydusić z siebie słowa!
-Yyy...-wtrącił Leon.-Ona płakała... Ze szczęścia! 
Mam tylko pokiwała niepewnie głową ale już o nic nie zapytała. Poszliśmy więc na górę. Chłopcy do siebie a my do mnie. 
-Jak się czujesz?-zapytała moja przyjaciółka.-Lepiej?
-Nie.-wyznałam.-Spójrz, mam 23 sms'y od Diego!
-Co pisze?
-A, że Natalii i jemu jest głupio i tak dalej.-westchnęłam.-Ej, a co się dzieje pomiędzy Tobą a Leonem?
-Nic a nic!-zaoponowała.-My... Tylko tańczyliśmy.
-PODOBA CI SIĘ!-krzyknęłam śmiejąc się ale dostałam poduszką prosto w twarz.
-Podobno się źle czujesz!-zaśmiała się. 
-Przy tobie mi przechodzi!-uśmiechnęłam się oddając jej poduszką.
 Gdy się już ogarnęłyśmy zaczęłyśmy oglądać film na laptopie. Nie chciałyśmy nic o miłości gdyż to by mnie jeszcze bardziej dobijało więc włączyłam "Dawce Pamięci". 
W połowie filmu do naszego pokoju wlazł Leoś i usadowił głowę NA KOLANACH VIOLKI! 
-Nie przeszkadzam?-zapytał z szelmowskim uśmiechem. 
-Tyyy...? A skądże!-prychnęłam.
-To wspaniale!-zaczął się wpatrywać w ekran laptopa.-Co oglądacie?
-"Dawce Pamięci"-wyprzedziła mnie Viola.-Nie wiem, czy Ci się spodoba...
-E tam, ważne , że jesteś ty!-puścił do niej oko. 
Zerwałam się z łóżka i wyłączyłam film. 
-Ej!-wrzasnęli chórem. 
-Dalszy ciąg zobaczycie jak łaskawie mi powiecie, co się między Wami dzieje!-odparłam stanowczo.-Gadajcie mi tu! 
-Skąd te przypuszczenia?-zapytał jakby nigdy nic mój brat.
-Hmm... Może z tond że normalnie omijasz mój pokój z daleka i nie gadasz z moimi przyjaciółkami!
Wzruszył ramionami i z delikatnym uśmiechem zaczął z powrotem gapić się na ekran. Postanowiłam dać sobie spokój gdyż po paru minutach opuścił mój pokój.

Następnego dnia...

Jednak udało mi się zasnąć. Właściwie dopiero po Violi i po przeczytaniu paru rozdziałów książki ale co tam. Ważne, że się udało, no nie?
Gdy otworzyłam oczy Violetty nie było w moim pokoju. No cóż, zawsze wstawała wcześnie.
Uznałam, że pewnie je śniadanie z Maxim i Leonem gdyż rodzice od dobrych paru godzin są w pracy.
I gdy wszystko wydawało się normalne przypomniałam sobie o Diego. Prawie się znowu rozpłakałam ale uznałam, że nie będę się rozklejać. Wieczorem, gdy wszyscy będą leżeć u siebie dam upust emocją. Było mi cholernie ciężko przez wczorajsze wydarzenia ale starałam to ukryć. Dobrze że Violetta u mnie spała bo inaczej nie zmrużyła bym oka i płakała całą noc.
Wstając założyłam na siebie papcie i podeszłam do szafy. Wyciągnęłam z niej kremowe spodnie, bluzkę tego samego koloru i szarą bluzkę.
Na nogi włożyłam skarpetki i pudrowe trampki. 
Rozczesałam włosy które wcześniej umyłam.
Zeszłam na dół i powędrowałam do kuchni gdzie moim bracia i przyjaciółka pałaszowali tosty z dżemem.
-O, Ludmi wstała!-zawołała Vilu.-Jak się masz, słońce?
-Lepiej.-szepnęłam na tyle głośno by mogli usłyszeć po czym dodałam głośniej-Która godzina?
-9:42-powiedział Maxi patrząc na wyświetlacz komórki.-Za 15 minut jedziemy do szkoły, więc się pośpiesz.
-Jeśli chcesz jechać.-dodał Leon.-No wiesz, Diego i Naty tam będą...
-To bez znaczenia.-odpowiedziałam odważnie.-Będę wspierać brata i przyjaciół bez względu na przeszkody.
Leon szeroko się do mnie uśmiechnął i nałożył na kolorowy talerz chrupiącego, jeszcze ciepłego tosta. Zjadłam go popijając kawą.
-Fede zaraz podjedzie.-oznajmił Maxi.
-To on ma auto?-zdziwiła się Viola.-Nigdy nie mówił...
-Bo nie ma.-powiedział szybko Max.-To jego ojca.
-A Diego też jedzie?-zapytałam.
-No tak... Oni dalej się przecież przyjaźnią a z resztą on jest częścią drużyny, głupio by było, sama wiesz...-tłumaczył Leon.
-Nie no, ok.-wysiliłam się na uśmiech.-Usiądę na przednim miejscu, obok Federa.
Spytałam Viole, czy z nami pojedzie ale ta odparła, że pójdzie do siebie i się przebierze oraz umyję ale na meczu będzie.
Niedługo potem pod nasz dom podjechał czarny samochód. Wysiedli z niego Federico, Marco i Diego z Alex'em.
Gdy Hernandez chciał już do mnie podejść Leon zmierzył go wzrokiem co spowodowało, że tamten zrobił krok w tył.
-Cześć, Ludmiła.-uśmiechnął się Alex i pocałował mnie w polik.-Wspaniały mecz, nie zdążyłem Ci pogratulować.
-Nie ma sprawy. Dobrze, że tańczyłeś z Cami.-uśmiechnęłam się a on pogłaskał mnie po ramieniu.
-Wiem co się wczoraj dział z Diego i Natką.-szepnął tak by pozostali nie usłyszeli.-Będzie dobrze...
-Dziękuje.-odparłam.-Jakoś się trzymam.
On wcale nie był taki zły. Tylko się taki wydawał. W rzeczywistości darzyłam go sympatią. W prawdzie czasem był dla mnie nie miły ale wybaczałam mu to. Znam jego sytuacje rodzinną bo Leoś się wygadał. Jego ojciec jest alkoholikiem a matka ledwo wiąże koniec z końcem. Mimo wszystko on wcale na takiego nie wygląda gdyż ma dość zamożną chrzestną która wysyła mu pieniądze i opłaca różne rzeczy związane ze szkołą itp. W końcu go kocha, prawda? Słyszałam że Alex ma się nie długo do niej wyprowadzić. Niestety ona mieszka w Hiszpanii... 
Gdy wszyscy już byli na swoich miejscach auto odpaliło. Ja siedziałam na przednim siedzeniu, obok Fede. Z tyłu siedzieli inni. Właściwie samochód był duży ale ledwo ich pomieścił! Wydawało mi się, że mój starszy brat cały czas bacznie przygląda się Diego...
Niedługo potem byliśmy pod szkołą. Włoch pomógł mi wysiąść po czym cisnął mi papierek w dłoń i poszedł z resztą chłopaków.
Chwile stałam zamyślona ale Maxi, który jako jedyny nie grał w nogę jakoś sprawił, że oprzytomniałam. Spojrzałam na karteczkę.
"Mam nadzieje, że się na mnie nie gniewasz.
Próbowałem ich powstrzymać ale nie słuchali. Głupio mi,
że Ci o tym wcześniej nie powiedziałem.
Przepraszam."
-Ludmiła!-wrzasnął ktoś za mną.
Odwróciłam się i nastrój który był w normie znowu się zepsuł. 
-Naty, nie będę z Tobą rozmawiać.-warknęłam.
-Chociaż mnie wysłuchaj!-błagała.
-Lu nie ma ochoty na rozmowę.-wtrącił Maxi.-Daj jej spokój.
-Maxi, japa!-krzyknęła.
-Natalia daj już spokój, okey?-powiedziałam.-Maxi ma racje.
-Ale...-zaczęła ale jej nie słyszałam bo poszłam z bratem na trybuny by zająć miejsce.
Brat wyciągnął z torby dwie puszki pepsi i podał mi jedną do ręki.
-Jak się czujesz?-zapytał.
-Szczerze? Nie najlepiej.-westchnęłam.
-Rozumiem cię. Pamiętasz Rose?
-Tą z bloku przy parku?
-Tak. Była moją pierwszą dziewczyną. Spotykaliśmy się pod koniec pierwszej gimnazjum.-opowiadał.-Z nią się po raz pierwszy całowałem. W końcu zostawiła mnie dla mojego najlepszego kolegi, Clementa!
-Widocznie oboje mamy pecha.
-Chyba tak... A co z tym listem od Fede?
-A jak myślisz, co powinnam zrobić?
-Pogadać z nim. Dalej jesteś na niego zła?
-Nie. Właściwie nigdy nie byłam.
-Tym bardziej musicie porozmawiać.
Maxi był bardzo dojrzały jak na chłopaka z gimby. Można było z nim normalnie porozmawiać a on uważnie słuchał.
-Zaraz się zacznie.-powiedział.
Po chwili na boisko wmaszerowały dwie drużyny. Dyrektorka powitała wszystkich i pożyczyła szczęścia graczom.
Pierwsze minuty wyglądały mniej więcej tak:
Ferro, Hernandez, Pasqarelli, Hernandez, Rodriguez, Ferro, Tavelli, Ferro... GOL!
Całe spotkanie zakończyło się remisem. Dogrywka odbędzie się w przeciwnej szkole.
Z naszej bramki szczelił Leon , Diego i Alex. Byłam dumna z brata gdyż on wbił aż dwa. Feder świetnie bronił.
Po wszystkim poprosiłam go na bok by z nim pogadać.
-Możesz być spokojny-zaczęłam-już się nie gniewam.
-Serio?!-krzyknął mocno mnie tuląc.-Nawet nie wiesz, jak się ciesze!
-No już nie przesadzaj...-zaśmiałam się.
-Ja wcale nie przesadzam!-w jego oczach widziałam iskierki.-Bardzo zależy mi na naszej przyjaźni.
-Mi też Fede. Mi też.-przytuliłam go po raz drugi.
-Ej!-krzyknął w naszą stronę Alex.-Jedziemy na pizze. Viola też. Jedziesz z nami Lu? Bo ty Feduś to na 100%, nie?
-Z chęcią pojadę!-odkrzyknęłam.-Już idziemy!
Chciałam już iść ale Włoch chwycił mnie za rękę.
-Na serio chciałem Ci powiedzieć.-szepnął po czym mnie puścił.
A TERAZ SZCZERZE: KOMU NAROBIŁAM OCHOTY? XDD
Niedługo po tym znaleźliśmy się w dość popularnej pizzerii. Myślałam, że nie będzie dla nas miejsca gdyż lokal był pełny ludzi ale okazało się że chłopcy wcześniej zrobili rezerwacje na duży stolik.
Właściwie nie cała drużyna mogła z nami iść ale Ci, na których mi zależało byli w komplecie.
Pizza znikła w zaskakująco w przerażająco szybkim tępię ale postanowiliśmy zostać.
Chłopcy rozmawiali o piłce a ja i Vilu plotkowałyśmy. Mówiłam jej o próbach Naty w porozmawianiu ze mną.
Gdy wychodziliśmy z pizzerii spojrzałam na wyświetlacz telefonu by dowiedzieć się, która godzina.
18:40. Zobaczyłam również na wiadomości.
Od Jebany zdrajca
18:40:
Pogadajmy, proszę.... :///
 Momentalnie odpisałam:
Do Jebany zdrajca
18:41:
Nie mam zamiaru z dobą rozmawiać.

Od: Jebany zdrajca:
18:42:
Jak ty to sobie wyobrażasz?!! -.- 
 Nie będziemy w ogóle się do siebie odzywać do końca życia?! 
Przecież chce Ci to wszystko wyjaśnić.

Do Jebany zdrajca
18:44:
Napisz. 

Od Jebany zdrajca
18:50:
No jak chcesz... ;_;
No to umówiliśmy się na imprezę. Na której... No nie mogę powiedzieć :x
Wracając- usiedliśmy by na spokojnie o tym czymś pogadać. 
Byli też tam Fede i Marco ale oni nie wiedzieli o co chodzi . 
Była też Clara ale jej w żadnym razie nie zapraszaliśmy!!! :|
No i ktoś nam dolał do soków alko. A wiesz jak to ja... Nigdy nie odmawiam :D
I tak to się zaczęło. Nata też piła i potem jakoś ześwirowaliśmy. Robiliśmy to na oczach innych w klubie!!!!!!!!! :OOO
Clara to nagrała i ma a raczej miała na nas haka. 
TYLE.

Na tą wiadomość już nie odpisałam. Ale po cholere się spotykali! Mogli mi powiedzieć!
Już chciałam wykrzyczeć Diego przez sms'a że go nienawidzę ale przerwał mi tata wchodząc do mojego pokoju.
-Jak się masz, Lu?-zapytał siadając na moim łóżku.
-Czemu pytasz?-odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
-Leon wygadał.-zaśmiał się pod nosem po czym dodał-Może mogę Ci jakoś pomóc?
-Nie, tato.-odparłam.-W tej sprawie nikt nie może mi pomóc.
-Córeczko-powiedział czule.-jak by coś się działo to bez wahania mi powiedz.
-Ok tato.-westchnęłam.-Dobranoc, musisz się wyspać. Jutro przecież jedziesz z mamą na zakupy.-przypomniałam.
-No racja... Już nie mogę się doczekać latania z nią po sklepach-zaśmiał się ironicznie.-Słodkich snów, Lusiu.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
 Tam tam tam :D Rozdział 7 :)) Mam nadzieje że jest OK :x
Została zaktualizowana zakładka postacie 2 : ) Na samym jej dole są nowe statusy związków *o* Warto zobaczyć  c:




4 komentarze:

  1. Mi... Miałam sobie jechać na taką zajebistą pizzę do Torunia, ale musiałam wydać wszsytko a prezent na klasowe Mikołajki.
    Co się wyżywa na Diego?! Lubię Ludmiłę, ale ja zawsze jestem po stroie Diego. Clara zawsze była dziwna i... ie skomentuję.
    A to papla z tego Leóna -.-

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział! :**
    Czekam na next!!! ;**
    Życzę weny. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nominuję cię do LBA!
    http://one-shoty-o-serialu-violetta.blogspot.com/2014/12/lba.html
    P.S. Czekam na rozdział ;D

    OdpowiedzUsuń

Cześć♥
Tu Wasz Olszon *.* Dziękuje za wszystkie
Komentarze. Każdy z nich mnie motywuje <3