środa, 7 maja 2014

Rozdział 3

*Buenos Aires *

Diego siedział w swoim gabinecie. Ciągle myślał o Violettcie. Martwił się o nią. Nie wybaczył by sobie gdy by coś jej się stało.
Do gabinetu weszła kobieta z kawą dla bruneta. Postawiła ją na jego biurku i rozsiadła się na krześle.
-O czym tak myślisz, Diego?-zapytała.
-Daj ty mi spokój Naty! Nie dość że nie wiem co się dzieje z Violą to jeszcze ty chcesz mnie wypytywać.-odparł lekko zdenerwowany mężczyzna.
-Tęsknisz za nią. To widać.-stwierdziła Natalia.
-Przecież to bie dziwne że tęsknię za najlepszą przyjaciółką.-rzekł popijając ciepły napój.
-Taa... Przyjaciele. Jakoś Ci nie wieże.
-Niby czemu?
-Bo spędzacie ze sobą bardzo dużo czasu.-popatrzyła na Hernandeza.
-No i co?! Przyjaciele nie mogą tego robić?!
-Możesz sobie co chcesz. Ja się nie mieszam.-powiedziała i wyszła.
Mężczyźnie też nie chciało się siedzieć samemu. Postanowił się przejść po szpitalu do automatu z piciem. Gdy do niego dotarł stał tam już Verdas.
-Siema, Dieuś.-przywitał go z chciwym uśmieszkiem.
-Cześć... Czego chcesz?!-warknął Hiszpan.
-A czy ja zawsze muszę czegoś chcieć?-popatrzył przed siebie.
-No raczej tak...-odrzekł Diego wrzucając monety do automatu.
-Powiedzmy że mam dla Ciebie cenną informacje.-Wyszczerzył się.
-No mów.
-Wszystko ma swoją cenę...
-Czego Chcesz?
-Przysługi... Tak na przyszłość.-zaproponował.
-Nie wiem czy to jest tego warte...
-Uwierz: Jest. To jak będzie?
-No.. Dobra.
-A więc ta Castillo jest teraz w Paryżu?
-No jest. I co?!-dopytywał się.
-Jest wyjazd ze szpitala. Szef wybiera dwuch lekarzy którzy będą reprezentować nasz szpital na zjeździe. I jako jeden z nich jadę ja!-zaśmiał się León.
Diego nic nie powiedział. Popędził do gabinetu swojego pracodawcy.
-Słyszałem że jest wyjazd do Paryża.-powiedział gdy był już na miejscu.
-W rzeczy samej. A co?-zapytał pan Lambre.
-Sam nie wierze że o to pytam ale : Czy mógłbym pojechać z Leónem?
-No dobrze... Jeśli Ci na tym zależy.-zgodził się mężczyzna.
Zadowolony Diego wrócił do Verdasa.
-Powiem Ci coś.-uśmiechnął się Hernandez.
-No słucham.-odpowiedział León.
-Jadę z Tobą!-zaśmiał się brunet.
-Że co?! Popsujesz mi cały wyjazd!
-Problem?
-No dość duży.
-Takie jest życie.-zaśmiał się pod nosem Diego i wrócił do swojego gabinetu.
*Brazylia*
-No wyduś to z siebie!-nalegała Lu.
-A więc... Sprawcą tego wszystkiego jest Alex!-zapłakała Fran. (Alex-ten jej chłopak)
-On?! Skurwiel!-Ludmiłę rozpierała złość.
-Wiem! Jak on mógł?! Przecież go kochałam! Nie widziałam świata poza nim! A on co?! Gwałci mnie!-Włoszka była załamana.
-Policja zajmuje się już tą sprawą. Będzie dobrze.-starał się panować nad sytuacją Fede.
-Tobie to łatwo mówić! To nie Ciebie pobito!-brunetka zmierzyła go lodowatym wzrokiem.
Do sali weszła pielęgniarka.
-Pani Resto.-zwróciła się do Fran-Ma pani przychodzić do nas raz na tydzień . Będziemy realizować dalsze badania.
-Dobrze. Kiedy będę mogła wyjść ze szpitala?-zapytała Włoszka.
-Za dwa dni.-odpowiedziała kobieta i wyszła.
Lu i Fede powiedzieli w szpitalu jeszcze z dwie godziny lecz potem musieli wyjść. Włoszka została sama. Myślała dużo o Alex'sie. Był jej pierwszą miłością. Zasnęła. Śniła o nim. Nie mogła przyjąć do wiadomości że on zrobił jej coś takiego. Po prostu nie mogła. Obudził ją dzwięk otwierania drzwi. Otworzyła oczy i ujrzała tam wysokiego chłopaka. Miał czarne włosy i duży uśmiech na twarzy. Zaczął sprzątać w sali.
-Kim jesteś?-wyszeptała.
-Kto? Ja?-chłopak zaczął rozglądać się po sali.
-Tak ty.-powtórzyła Francesca i usiadła na łóżku.
-Pewnie Cię to rozśmieszy ale jestem twoją osobistą pielęgniarką.-uśmiechnął się serdecznie.
-Pielęgniarką? Myślałam że mówi się pielęgniarzem czy jakoś tak..-zaczeli się śmiać.
-Ale ja jestem tak męski że wykonuje kobiecy zawód.-wypiął pierś.
-Zabawny jesteś. Jestem Francesca. A ty?-przedstawiła się.
-Po akcencie poznaje że jesteś Włoszką. Mam na imię Marco. Miło mi Cię poznać.-podał jej rękę którą ona uścisnęła.
-Tak jestem Włoszką. I mi również. Może nie typowa prośba ale czy zaśpiewasz mi na dobranoc?-zapytała nieśmiało.
-Ja Ci mam zaśpiewać? Wiesz nie zbyt umiem ale się postaram.-zaśmiał się.
Jak się potem okazało śpiew Marco był kojący i Fran szybko zasnęła. On położył karteczkę ze swoim numerem telefonu i wyszedł.
*Paryż*
Camila leżała na łóżku wtulona w Violettę. Czemu to stało się akurat jej?!
-Będzie dobrze. On na pewno się znajdzie.-pocieszała ją Castillo.
-Nic nie będzie dobrze! On na 100% już nie żyje!-szlochała Torres.
Wtedy do pomieszczenia wszedł Seba.
-Niestety, dalej nie ma wieści o twoim tacie, Cami.-powiedział i usiadł na fotelu.
-Czemu to stało się akurat jemu?! Po co wsiadał na ten jebany statek?!-płakała.
-Kochana, przecież nie wiedział że to się tak skończy.-mówiła Viola.
-Nie długo są urodziny mojej siostry i moim prezentem dla niej będzie powiadomienie że nasz ojciec zaginął!
-Nie mów tak, Cam. Pomożemy Ci w organizacji urodzin Any.-wtrącił się Seba.
-Nie wątpię. Dobrze że mam takich przyjaciół jak wy.-powiedziała Torres.
-Starajmy się myśleć o czymś innym!-zaproponowała Vilu.
-Mam trzy bilety na koncert One Direction jutro wieczorem. Co wy  na to?-zapytał Sebastian.
-Jasne! A co zrobimy dzisiaj?-powiedziała Camila idąc poprawić makijaż do łazienki.
-Mam pomysł! Chodźmy popływać w basenie! Chyba oświetlają go w tym hotelu...-zaproponował Seba.
-Ok. To ty idź do siebie i weź strój kąpielowy i spotkamy się na korytarzu.-mówiąc to Viola zaczęła szukać stroju kąpielowego.
Gdy obie dziewczyny były już gotowe wyszły na korytarz. Sebastian już tam na nie czekał. Cała trójka ruszyła w stronę basenu. Chłopak od razu wpadł na durny pomysł podtopienia rudowłosej za co dostał kołem ratunkowym w głowe od Violetty. Było strasznie śmiesznie. Cami przez przypadek ściągnęła brunetowi spodenki kąpielowe.
-O Boże! Przepraszam!-krzyczała dziewczyna goniąc pływające po tafli wody kąpielówki.
-Spoko.. Tylko jestem goły!-krzyknął zasłaniając się. Violka zaczęła się śmiać jak głupia.
-No przecież Cię przeprosiłam!-krzyczała Cami.
-Dajcie spokój bo się przez was zadławię!-płakała ze śmiechu Castillo.
Wreszcie udało się złapać kąpielówki Seby. Chłopak szybko wciągnął je na siebie.
Zabawa trwała w najlepsze.
Naglę wyłonił się ojciec Seby a zarazem menadżer Cami i krzyknął:
-Panno Torres! Mamy wieści o pani ojcu!

*Buenos Aires * Pod domem Diego.
León czekał na Diego pod jego domem. Mieli zaraz lot do Francji . Cieszył się bo miał szanse zbliżyć się do Violetty. Tomasa nie było a w Hernandezie nie widział zagrożenia. Dziedziczka wielkiej fortuny mogła być jego. Do tego ładna i podobno dobra w łóżku. Tak przy najmniej mówił Heredia.
W końcu Diego wyszedł z bagażami z domu. Zamówili taxi i pojechali na lotnisko.
Gdy byli już na miejscu przeszli kontrole biletów itp. Siedzieli obok siebie. Starali się nie prowokować nawzajem. Diego założył słuchawki z Verdas podziwiał widoki.
Przed odlotem León zagadał dziewczyne siedzącą przed nim. Szatynka o imieniu Lara wpadła mu w oko. Złapali kontak. Okazało się że będą w tym samym hotelu.
-----------------------------------------------------
I oto rozdział 3 c: Wiem że głupi ;__; Jutro rozdziału tu nie będzie bo będę pisać one shota na blogu z one shotami :3 (link macie w notce :3
3 komy=next *.*

4 komentarze:

  1. Nie rozumiem... jak możliwe jest napisanie tak zajebistego rodziału w tak krótkim czasie? :o
    Lajon taki cwaniaczek ;-; Ale co tam... wierzę, że Hernandez zrobi co powinien xd
    Marco dopieros się pojawia i już śpiewa dla Frani. I to mi się podoba :D Od dziś lubię pielęgniareczki *.*
    Seba nago... nie, nie wyobrażałam sobie tego. Nic a nic :P
    No i Alex. Zuyyy człek :| Na stos z dziadem :c
    Dobra bo zaraz lekturę napiszę XD Świetnie jest, trzymaj tak dalej <3

    OdpowiedzUsuń
  2. HAHAHAHA niech ojciec Cami....Zginie w trójkącie Bermudzkim HAHAHAHAHAHAHHhahaha xD
    No i wiesz, że ma być Leolara i Dieletta?? XD
    Bo inaczej Cię Anubis odwiedzi xD
    Marcesca <3
    Wygłupy Cami, Seby i Vilu - bezcenne xD
    A nie mógłby na miejscu Seby być Diego?
    No i żebym ja tam była?
    ZBOCZONA WIKTORIA XD
    Nie rozumiem, jak można napisać tak zajebisty rozdział, w tak krótkim czasie?
    Ja nie pisze ani zajebistych, ani w ktrótkim czasie xD
    Dobra, bo jeszcze tu książkę napiszę xD
    Czekam na next :****

    OdpowiedzUsuń
  3. czkema na next .. jak cos to wszedzie to pisze nwm czemu n a ludmi-to-nasz-sen.blogspot.com new rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  4. i o to przybyłam ❤❤
    huhu Marcesca i Leonara się poznały (wiesz o co kaman, pisze na szybko, bo chce jeszcze OS zaraz przeczytać, więc skrótowo) :D ❤❤❤❤
    Dieguś dobrze robisz ❤❤
    Cami, Seba i Vilu - genialne zabawy :D haha :D ❤❤
    biedna Cam, ale ojciec się znajdzie, tylko czemu w takim momencie o nim zakończyłaś ? ;>
    czekam na next ;***

    OdpowiedzUsuń

Cześć♥
Tu Wasz Olszon *.* Dziękuje za wszystkie
Komentarze. Każdy z nich mnie motywuje <3