Wyłożyła na blat kuchenny potrzebne składniki i zaczęła prace. Kiedy już ciastka wylądowały w piekarniku ona usiadła przy stole i zaczęła przeglądać gazetę. Stwierdziła, że na każdej stronie widnieją wiadomości o celebrytach. Uznała również, że w tego typie lekturze powinny znajdywać się też informacje o zwykłych ludziach którzy dużo osiągnęli i wcale nie chodziło o sławę.
Następne strony były o polityce krajowej i sporcie, a w tym przypadku Mundialu. Brunetka od zawsze lubiła oglądać mecze piłki nożnej, zwłaszcza, gdy towarzyszył jej Leon. Kibicowała oczywiście drużynie Włochów.
Ostatnią częścią gazety był dział ogłoszeń. Czyli "sprzedam rower" bądź "zaginął kot." Jednak jej uwagę przyciągnęła notka o sprzedaży małej cukierni która splajtowała. Uznała, że cena nie była wysoka. Młoda kobieta zaczęła się zastanawiać nad kupnem budynku gdyż mogła by dzięki temu miło spędzać czas jak i zarabiać pieniądze które były jej potrzebne. W końcu praca w sklepie muzycznym nie była dobrze płatna.
Gdy tak rozmyślała przerwał jej dźwięk pikającego piekarnika który zwiastował że wypieki były już gotowe. Włoszka wyciągnęła blachę z aromatycznymi ciastkami i położyła ją na stole. Smakołyki przełożyła na talerz by ostygły. Verdas miał przyjść za piętnaście minut. Francesca ruszyła do swojego pokoju i postanowiła się przebrać. Wybrała luźną, czarną bluzkę z napisami i białe rurki. Na nogi włożyła miętowe trampki. Do tego torebka tego samego koloru co buty. Włosy związała w kucyk i pomalowała oczy tuszem. Gdy była gotowa usiadła w kuchni i skosztowała jednego ze swoich wypieków które już ostygły. Ciasteczko było na prawdę dobre z czego kobieta była zadowolona.
Po paru minutach do mieszkania zawitał Leon który od razu powędrował do kuchni za zapachem czekolady. Gdy Włoszka powiedziała że może sobie parę zjeść od razu napakował sobie z pięć do ust i zaczął przeżuwać co rozśmieszyło Francesce. Gdy chłopak najadł się do syta postanowili wyjść już z jej mieszkania i udać do galerii. Wsiedli do samochodu Meksykanina i pojechali.
Gdy byli już na miejscu ich oczom ukazał się duży, kolorowy budynek. Weszli do środka i zaczęli rozglądać się za sklepem z zabawkami.
***
W tym samym czasie Diego, Violetta i Natalia chodzili po sklepach z zabawkami szukając idealnego prezentu dla małej. W końcu postanowili zatrzymać się w jednym z nich by dokładnie się rozejrzeć.
Viola zaczęła przeglądać dział z lalkami. Natomiast jej chłopak z przyjaciółką oglądali klocki i samochody.
-A może to?-Navarro pokazała szatynce średniej wielkości pudełko Lego Duplo .
-Zestaw policyjny?-na twarzy Castillo pojawił się grymas-Przypominam Ci że oni mając córkę.
-No i co z tego? Gdy ja byłam taka mała jak Vicki bawiłam się klockami i samochodami.-odparła Natalia.-A z resztą... Na początku Lara była no... Chłopczycą.
-No właśnie. Była. Już nie jest. Na przykład na weselu miała na sobie różową kieckę więc ten okres minął.-upierała się Argentynka.
-Jak tam chcesz.-odpowiedziała zrezygnowana brunetka i odeszła na dział z pluszakami.
W tym czasie Hernandez zakończył rozmowę telefoniczną i podbiegł do swojej dziewczyny.
-Jak mogłaś mi nie powiedzieć?-zapytał z wyrzutem.
-Ale o czym?-zapytała lekko podenerwowana.
-No jak to? O tym, że Leon i Francesca są razem.
-Oni są parą? Ja sama nic o tym nie wiem... A ty, od kogo się dowiedziałeś?
-Rozmawiałem z Marco o prezencie dla Victorii a on tu z czymś takim!
-Uwierz, gdy bym wiedziała powiedziała bym Ci. Musimy to wyjaśnić z nimi wieczorem na urodzinach.-zadecydowała szatynka i poszła na poszukiwania Natalii która zniknęła jej z pola widzenia.
Natomiast Diego powędrował na dział z zabawkami interaktywnymi. Było ich bardzo dużo a niektóre były wręcz przerażające. Hiszpan zaczął przyglądać się śpiewającej myszce Mimi. Uznał, że jest nie tylko wyjątkowo brzydka ale i fałszuje. Opuścił stoisko i podszedł do Naty i Violetty które oglądały dużego, pluszowego miśka. Po sprawdzeniu ceny cała trójka skierowała się do kasy.
Po tych jakże interesujących zakupach wszyscy razem poszli na lody.
-Ale o czym?-zapytała lekko podenerwowana.
-No jak to? O tym, że Leon i Francesca są razem.
-Oni są parą? Ja sama nic o tym nie wiem... A ty, od kogo się dowiedziałeś?
-Rozmawiałem z Marco o prezencie dla Victorii a on tu z czymś takim!
-Uwierz, gdy bym wiedziała powiedziała bym Ci. Musimy to wyjaśnić z nimi wieczorem na urodzinach.-zadecydowała szatynka i poszła na poszukiwania Natalii która zniknęła jej z pola widzenia.
Natomiast Diego powędrował na dział z zabawkami interaktywnymi. Było ich bardzo dużo a niektóre były wręcz przerażające. Hiszpan zaczął przyglądać się śpiewającej myszce Mimi. Uznał, że jest nie tylko wyjątkowo brzydka ale i fałszuje. Opuścił stoisko i podszedł do Naty i Violetty które oglądały dużego, pluszowego miśka. Po sprawdzeniu ceny cała trójka skierowała się do kasy.
Po tych jakże interesujących zakupach wszyscy razem poszli na lody.
***
Fran i Leon byli już po zakupach. Wybrali chodzik. Zadowoleni z zakupu postanowili udać się na spacer po galerii gdyż Włoszka namówiła przyjaciela na odwiedzenie sklepów z ubraniami.
Gdy wchodzili do jednego z popularnych butików ujrzeli Lare i Marco. On siedział przed przymierzalnią a ona co chwile wychodziła i pokazywała mu swoją coraz to nowszą kreacje.
Fran momentalnie chwyciła Verdas'a za rękę na co ten zachichotał.
-Cześć Wam!-krzyknęła Włoszka pochodząc do pary.
-Francesca? Leon? No hej! Co wy tu robicie?-uśmiechnął się Marco.
-Jesteśmy na zakupach.-opowiedział Meksykanin i schował za plecami opakowanie z prezentem.
-Fajnie. Jak widzie, my też. Chcę sobie kupić sukienkę na dzisiejszy wieczór-wtrąciła Lara.
-A wiesz, że ja też?-odparła Fran i chwytając Leona za rękę pociągnęła go na dział z sukienkami.
Gdy byli już w takiej odległości od pary chłopak zapytał:
-Na serio chcesz nową sukienkę?
-No tak... Miałam taki zamiar od początku przyjechania do galerii.-odpowiedziała Włoszka oglądając czerwoną sukienkę.
-To ja, jako twój facet powinienem Ci w tym pomóc, co nie?-Verdas podał jej czarną sukienkę z dość dużymi cekinowymi "kroplami".-Może ta?
-Przypominam Ci, że to na niby. I tak szczerze to ta bardzo mi się podoba.-Francesca skierowała się do przymierzalni. Po drodze zgarnęła czarny żakiet.
Zniknęła za białymi drzwiami na parę minut. W tym czasie Leon czekając na nią rozmawiał z Marco który był już zmęczony łażeniem ze swoją narzeczoną po galerii.
W końcu Fran opuściła przymierzalnie i stanęła przed "swoim chłopakiem".
-Jak wyglądam, kochanie?-zatrzepotała rzęsami.
-Wow! Wyglądasz... No... Wow!-powiedział zgodnie z prawdą.
-Dziękuje. Myślisz że kupić?- zarzuciła mu ręce na szyje.
Całą tą "słodką" scenę obserwował Tavelli który poczuł się trochę zazdrosny.
-No jasne, misiu! Jest wspaniała.-Meksykanin starał się dobrze "grać" chodź szczerze mówiąc sam uważał że Włoszka wygląda ślicznie.
-Słodki jesteś.-uśmiechnęła się Francesca i pocałowała Verdas'a w policzek.
Marco wrócił do Lary a Włoszka ruszyła do kasy oczywiście przedtem ściągając sukienkę . Gdy kupiła to, co chciała para przyjaciół opuściła galerie i pojechała do domu Fran.
***
Violetta przebierała się w nową kreacje. Diego już od dawna był przygotowany i czekał na swoją wybrankę w salonie ich wspólnego mieszkania. Towarzyszyli mu Naty i Maxi z którymi nasza Dieletta miała jechać do Lary i Marco.
-Dobrze było na zakupach?-zapytał Maxi.
-Tak. Ogólnie były udane. Jednak Lara jest kobietą zachłanną która nie zadowoli się że cztery osoby kupiły jeden prezent.-zaśmiał się Hernandez.
Natalia zlustrowała go wściekłym wzrokiem na co on zaprzestał żartować.
-A tak w ogóle, czemu nie pojechałeś z nami?
-Miałem do załatwienia sprawy w pracy. Błagałem szefa bym mógł dziś wieczorem z Wami wyjść.-wyjaśnił brunet.
Gdy Violetta była już gotowa wszyscy wsiedli do samochodu Diego i pojechali na przyjęcie.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
I oto jest rozdział drugi *....* Chcę Wam bardzo gorąco podziękować za 7 komentarzy pod ostanim postem c; Zaskoczyliście mnie tym ^.^
Zapraszam <3
To może...
3 komentarze=next :))
Super <3 ~Elszon Ogielszon, któremu nie chcę się zalogować xd
OdpowiedzUsuńJak byłam mała to bawiłam się samochodzikami, autami... I jestem w miarę normalna! Poważnie... Ja chyba żadnej lalki nie miałam. Nie. Poprawka - miałam przerażajaco Barbie i jakieś takie małe...
OdpowiedzUsuńZ wrażenia wsadziłam rękę do herbaty. Nie pytaj jak to się stało... Violetta. Niech jej podaruje tego jednorożca znad łóżka.
Laruś! No kocham Cię, kocham.
Marcuś zazdrosny, nieładnie...
Fajnie. Ja sama jedyne co miałam z "dziewczęcych" zabawek to dom dla laki Barbi. Bawiłam się nim chyba z dzień ;P I do teraz nie wiem co się z nim stało ;) A też jestem tak jakby normalna ;P
OdpowiedzUsuńTo już 3 kom. czekam na next. :D
Świetny rozdział. :)
OdpowiedzUsuńTa scena Leoncesci była cudowna. <3 *.*
Naprawdę wspaniały i jako że są ponad trzy komentarze, czekam na następny :*
KOCHAM! ♥♥♥
OdpowiedzUsuńDieletta, Leonesca, Naxi i Marco z Larą ♥♥
czekam na next ;**
Ahh, fajne! *o*
OdpowiedzUsuńTa scena Leóncesci... boska, boska *-*
Zapraszam do mnie : http://zostan-tu-ze-mna.blogspot.com/
Weny! ♥
~ Maja ♥