Przyjaźń rodzi się w momencie, gdy jedna osoba mówi do drugiej: "Co? Ty też? Myślałem, że tylko ja".
Rano, no może nie było to rano bo o 11:00 siedziałam przy kuchennym stole jedząc śniadanie. Wkrótce naprzeciw mnie usiadł Maxi z wyjątkowo smutną miną.
-Co jest, młody?-zapytałam.
-Nie twoja sprawa!-próbował być niemiły ale jakoś mu to nie wyszło.
-Pewnie chodzi o jakąś dziewczynę...-zaśmiałam się nie zważając na odzywkę którą przed sekundą mnie uraczył.-Lara, no nie?
Zaczerwienił się niczym burak i spuścił ze mnie wzrok.
-Wiedziałam!-krzyknęłam.-No, przyznaje: nieźle trafiłeś.
-Ee...-wydukał.-Nie wiem, czy Ci o tym mówić...
-No wiesz!?-fuknęłam naburmuszona-No jasne, masz mówić! Jestem twoją siostrą i chętnie Ci pomogę.
-Chyba wole pogadać z Leonem.-przyznał. No cóż, ta szczerość jest u nas rodzinna.
-U niego? On sam o sobie mówi "Miszcz wielkiego podrywu".-zadrwiłam.-Ale jak wolisz.
-No dobra.-odparł po chwili wahania.-Ale nikomu nie powiesz?
Zgromiłam go spojrzeniem.
-Chciałem się tylko upewnić.-wytłumaczył.-No fakt, podoba mi się Lara. Wczoraj na imprezie dużo z nią rozmawiałem i tańczyłem.
-Rozumiem.-pokiwałam twierdząco głową.-Mów dalej...
-Dała mi nawet swój numer!-pochwalił się.-I była strasznie miła i śmiała się z moich żartów.
Zachichotałam. Mój młodszy brat się zakochał! Nie mogę w to uwierzyć!
-Skoro dała Ci numer to do niej zadzwoń. Zaproś do kina! Tylko pamiętaj, zapytaj się jej na co chciała by iść.-poradziłam.-Powodzenia, młody. Idę do Naty, widzimy się na obiedzie!
Zabrałam torebkę i opuściłam dom. Pomaszerowałam w stronę mieszkania rodziny Navarro.
-O! Ludmiła!-przywitała mnie ciepło jej mama.-Wchodź, wchodź. Natalka jest u siebie.
Podziękowałam i pomaszerowałam do "twierdzy" przyjaciółki.
-Hej!-powiedziałam stojąc na progu.-Zbieraj się! Wychodzimy!
-Myślałam, że posiedzimy u mnie...-odpowiedziała zdziwiona zmianom planów.
-Nie marudź!-odparłam wesoło.-Przebieraj się i idziemy!
Po chwili obie byłyśmy na przystanku autobusowym.
-Gdzie jedziemy?-zapytała.
-Zobaczysz!-powiedziałam tajemniczo.-Gwarantuje, że będzie Ci się podobać!
Wsiadłyśmy do wyznaczonego autobusu i pojechałyśmy. Skasowałam wcześniej kupione bilety i zajęłam wolne miejsce obok przyjaciółki.
Po paru minutach jazdy dojechałyśmy. Pociągnęłam Hiszpankę za rękę i zaczęłam przepychać się przez tłum ludzi.
-Jesteśmy na miejscu.-oznajmiłam.-Podoba się?
-O Jezu!-krzyknęła.-To niemożliwe, Lu!
-Niemożliwe?-powtórzyłam.-To czemu mam w rękach to?-wyciągnęłam dwa bilety z torebki.
-Boże, Ludmi! Przecież te bilety było tak trudno dostać! Jak Ci się udało?
-Alex miał u mnie mały dług.-zaśmiałam się.-A teraz chodź! Bo się spóźnimy!
Siedziałyśmy na trybunach w dość dobrym miejscu. Ten mecz siatkówki na serio nam się przyda. W końcu niedługo mamy mecz.Argentyna-Hiszpania.
-Za kim jesteś?-zapytała Naty chodź dobrze wiedziała, że za moimi rodakami.
-Za Hiszpanią, wiesz?-zapytałam sarkastycznie.
-Ma chłopaka rodem z Hiszpanii i jeszcze tak mówi!-zaśmiała się.
W końcu zaczął się mecz. Energicznie kibicowałyśmy. Każda swojej drużynie.
Wygrała Hiszpania. Nata przez całą drogę powrotną mi truła o wygranej Hiszpanów. Zwariuje z nią!
W domu byłam dokładnie na obiad.
-Jak było na meczu?-zapytał tata który tak jak reszt rodziny wiedział o tym, gdzie poszłam.-Słyszałem, że Hiszpania wygrała.
-Niestety.-burknęłam.-Ale i tak dobrze się bawiłam.
-To wspaniale.-uśmiechnęła się mama nakładając mi na talerz chochle rosołu.-Jedz, kochanie.
W zaskakująco szybkim tempie pochłonęłam zupe i drugie po czym pobiegłam na górę, do siebie.
Położyłam się na łóżku z laptopem. Miałam parę wiadomości na GG. Jedna była od Diego: "Przyjdź do mnie dziś wieczorem. Zamówimy pizze i coś obejrzymy :))" Wysłał to dwie godziny temu. Odpisałam, że z chęcią przyjdę i pojawię się około osiemnastej.
-Tato! Wychodzę dziś do Diego. Wrócę po dwudziestej drugiej ewentualnie chwile później. Ok?-krzyknęłam wchodząc do salonu w którym moi rodzice oglądali film.
-No nie wiem...-zawahała się mama.-Wczoraj impreza dziś mecz i jeszcze chcesz wychodzić? Myślałam, że wieczór spędzimy razem.
-Skarbie-powiedział tata.-Niech Ludmiłka się rozerwie. Za trzy dni ma zawody, ciężko trenuje. A poza tym, mamy jeszcze dwóch synów! Myślę że jeden z nich oglądnie z nami telewizor i porozmawia.
-No dobrze.-westchnęła mama z delikatnym uśmiechem.-Ale następną niedziele spędzasz z nami!
-Oczywiście!-zapewniłam.-Obiecuje!
Powróciłam do pokoju i zaczęłam przygotowywać ubranie.
Wyciągnęłam z szafy kremową koszule z czarnymi guzikami i miętowy sweterek. Nałożyłam czarne spodenki i torebkę tego samego koloru. Do tego dodałam złote bransoletki.
Ubrałam się a paznokcie pomalowałam nowiutkim lakierem który kupiłam gdy byłam w galerii z Violą.
Włosy rozczesałam i upięłam w koński ogon.
Poprawiłam makijaż i spryskałam się perfumami.
Wyszłam z domu i wsiadłam w autobus. No cóż, Diego mieszka dość daleko ode mnie. Bardzo szybko dojechałam na miejsce. Zadzwoniłam domofonem i po chwili stałam w windzie.
-Cześć, kochanie!-przywitam mnie z uśmiechem Hernandez całując mój policzek.
-No hej.-odwzajemniłam uśmiech i weszłam do środka.
Przywitałam się z Larą i panią domu. Diego wytłumaczył mi, że jego ojciec jest jeszcze w pracy.
Powędrowaliśmy do jego pokoju i rozsiedliśmy się na łóżku.
-Dawno tu nie byłam.-powiedziałam rozglądając się-Dużo się tu zmieniło. Teraz masz tu telewizor, czarne ściany...
-Fakt. Robiliśmy mały remont.-odparł.-Popatrz na biurko.
Wykonałam jego prośbę. Przy ogniście czerwonym laptopie leżała ramka z naszym wspólnym zdjęciem. Zostało zrobione po pierwszym meczu na który wybraliśmy się razem.
-Pamiętam ten dzień.-zaśmiałam się.-Parę minut po zrobieniu tego zdjęcia hot dog spadł Ci centralnie na spodnie!
-Ty się tak nie śmiej! Jakiś facet wylał ci cole na biust. Różowy stanik prześwitywał przez twoją przewiewną, cienką bluzkę!
-Ależ ty masz dobrą pamięć! A o walentynkach to zawsze zapominasz!
-Taki już jestem!-wzruszył ramionami i z szelmowskim uśmiechem dodał.-I za to mnie kochasz.
Bardzo namiętnie mnie pocałował po czym zaczął się dobierać do guzików na mojej bluzce. Zaczął je rozpinać dalej mnie całując. Gdy ja chciałam ściągnąć z niego t-shirt do pokoju wlazła Lara. Jak oparzeni odskoczyliśmy od siebie.
-Widzę że przeszkodziłam.-zachichotała.
-Czy ty zawsze musisz wchodzić tu bez pytania?!-jęknął Diego.
-Niestety tak.-uśmiechnęła się pobłażliwie.-Mama kazała mi się zapytać czy jesteście głodni. Robi kolacje.
-Nie, zamówimy sobie pizze.-odpowiedział.
-Ok. To nie przeszkadzam.-zaśmiała się.-Ach! Lud przekaż Maxi'emu że mam dwa bilety na koncert OneRepublic i pomyślałam że moglibyśmy iść razem.
Hiszpan włączył telewizor. Leciał jakiś thriller. Myślałam, że Diego nie będzie próbował mnie już rozebrać. Jednak się myliłam. Akurat gdy udało mi się skupić na filmie on, zaczął całować mnie po szyi i wodzić rękoma po moim udzie. Próbowałam go opanować jednak z małym skutkiem. Znowu dorwał się do guzików. Teraz jednak udało mu się ściągnąć ze mnie bluzkę. Teraz próbował rozpiąć zapięcie od stanika.
-Może zamówimy tą pizze?-starałam się go przywołać do porządku.-Jestem głodna..
Chciałam mówić dalej ale zatkał mi usta pocałunkiem.
-Diego!-wrzasnęłam gdy się ode mnie odessał.-Też bym chciała, ale boje się, że znowu ktoś nam przeszkodzi.
-Spokojnie, zaraz się zamkniemy.-rozpiął mi stanik.-A na razie się odpręż.
Już chciał masować mi piersi ale odskoczyłam.
-Słuchaj, teraz czuje się delikatnie mówiąc niezręcznie.-s powrotem zapięłam stanik.
-W takim razie kiedy?-niezadowolony usiadł na łóżku.
-Eh...-westchnęłam.-Jutro. Moi rodzice idą do kina a bracia wychodzą na mecz.
-No dobra.-wrócił mu humor.-A teraz zamówmy to jedzenie, bo jeszcze mi umrzesz z głodu!
Przez resztę wieczoru oglądaliśmy telewizje i jedliśmy moją ulubioną pizze z tuńczykiem i oliwkami.
Do domu wróciłam zgodnie z obietnicą daną rodzicom. Przed snem zadzwoniłam do Violetty i Natalii na skype. Rozmawiałyśmy w trójkę a one udzieliły mi "cennych rad" co do jutra.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Ta... xdd Oto rozdział 2 :)) Jest taki sobie, ale mim skromnym zdaniem lepszy od poprzedniego :3
A na koniec mój ukochany gif xDDD
Zabrałam torebkę i opuściłam dom. Pomaszerowałam w stronę mieszkania rodziny Navarro.
-O! Ludmiła!-przywitała mnie ciepło jej mama.-Wchodź, wchodź. Natalka jest u siebie.
Podziękowałam i pomaszerowałam do "twierdzy" przyjaciółki.
-Hej!-powiedziałam stojąc na progu.-Zbieraj się! Wychodzimy!
-Myślałam, że posiedzimy u mnie...-odpowiedziała zdziwiona zmianom planów.
-Nie marudź!-odparłam wesoło.-Przebieraj się i idziemy!
Po chwili obie byłyśmy na przystanku autobusowym.
-Gdzie jedziemy?-zapytała.
-Zobaczysz!-powiedziałam tajemniczo.-Gwarantuje, że będzie Ci się podobać!
Wsiadłyśmy do wyznaczonego autobusu i pojechałyśmy. Skasowałam wcześniej kupione bilety i zajęłam wolne miejsce obok przyjaciółki.
Po paru minutach jazdy dojechałyśmy. Pociągnęłam Hiszpankę za rękę i zaczęłam przepychać się przez tłum ludzi.
-Jesteśmy na miejscu.-oznajmiłam.-Podoba się?
-O Jezu!-krzyknęła.-To niemożliwe, Lu!
-Niemożliwe?-powtórzyłam.-To czemu mam w rękach to?-wyciągnęłam dwa bilety z torebki.
-Boże, Ludmi! Przecież te bilety było tak trudno dostać! Jak Ci się udało?
-Alex miał u mnie mały dług.-zaśmiałam się.-A teraz chodź! Bo się spóźnimy!
Siedziałyśmy na trybunach w dość dobrym miejscu. Ten mecz siatkówki na serio nam się przyda. W końcu niedługo mamy mecz.Argentyna-Hiszpania.
-Za kim jesteś?-zapytała Naty chodź dobrze wiedziała, że za moimi rodakami.
-Za Hiszpanią, wiesz?-zapytałam sarkastycznie.
-Ma chłopaka rodem z Hiszpanii i jeszcze tak mówi!-zaśmiała się.
W końcu zaczął się mecz. Energicznie kibicowałyśmy. Każda swojej drużynie.
Wygrała Hiszpania. Nata przez całą drogę powrotną mi truła o wygranej Hiszpanów. Zwariuje z nią!
W domu byłam dokładnie na obiad.
-Jak było na meczu?-zapytał tata który tak jak reszt rodziny wiedział o tym, gdzie poszłam.-Słyszałem, że Hiszpania wygrała.
-Niestety.-burknęłam.-Ale i tak dobrze się bawiłam.
-To wspaniale.-uśmiechnęła się mama nakładając mi na talerz chochle rosołu.-Jedz, kochanie.
W zaskakująco szybkim tempie pochłonęłam zupe i drugie po czym pobiegłam na górę, do siebie.
Położyłam się na łóżku z laptopem. Miałam parę wiadomości na GG. Jedna była od Diego: "Przyjdź do mnie dziś wieczorem. Zamówimy pizze i coś obejrzymy :))" Wysłał to dwie godziny temu. Odpisałam, że z chęcią przyjdę i pojawię się około osiemnastej.
-Tato! Wychodzę dziś do Diego. Wrócę po dwudziestej drugiej ewentualnie chwile później. Ok?-krzyknęłam wchodząc do salonu w którym moi rodzice oglądali film.
-No nie wiem...-zawahała się mama.-Wczoraj impreza dziś mecz i jeszcze chcesz wychodzić? Myślałam, że wieczór spędzimy razem.
-Skarbie-powiedział tata.-Niech Ludmiłka się rozerwie. Za trzy dni ma zawody, ciężko trenuje. A poza tym, mamy jeszcze dwóch synów! Myślę że jeden z nich oglądnie z nami telewizor i porozmawia.
-No dobrze.-westchnęła mama z delikatnym uśmiechem.-Ale następną niedziele spędzasz z nami!
-Oczywiście!-zapewniłam.-Obiecuje!
Powróciłam do pokoju i zaczęłam przygotowywać ubranie.
Wyciągnęłam z szafy kremową koszule z czarnymi guzikami i miętowy sweterek. Nałożyłam czarne spodenki i torebkę tego samego koloru. Do tego dodałam złote bransoletki.
Ubrałam się a paznokcie pomalowałam nowiutkim lakierem który kupiłam gdy byłam w galerii z Violą.
Włosy rozczesałam i upięłam w koński ogon.
Poprawiłam makijaż i spryskałam się perfumami.
Wyszłam z domu i wsiadłam w autobus. No cóż, Diego mieszka dość daleko ode mnie. Bardzo szybko dojechałam na miejsce. Zadzwoniłam domofonem i po chwili stałam w windzie.
-Cześć, kochanie!-przywitam mnie z uśmiechem Hernandez całując mój policzek.
-No hej.-odwzajemniłam uśmiech i weszłam do środka.
Przywitałam się z Larą i panią domu. Diego wytłumaczył mi, że jego ojciec jest jeszcze w pracy.
Powędrowaliśmy do jego pokoju i rozsiedliśmy się na łóżku.
-Dawno tu nie byłam.-powiedziałam rozglądając się-Dużo się tu zmieniło. Teraz masz tu telewizor, czarne ściany...
-Fakt. Robiliśmy mały remont.-odparł.-Popatrz na biurko.
Wykonałam jego prośbę. Przy ogniście czerwonym laptopie leżała ramka z naszym wspólnym zdjęciem. Zostało zrobione po pierwszym meczu na który wybraliśmy się razem.
-Pamiętam ten dzień.-zaśmiałam się.-Parę minut po zrobieniu tego zdjęcia hot dog spadł Ci centralnie na spodnie!
-Ty się tak nie śmiej! Jakiś facet wylał ci cole na biust. Różowy stanik prześwitywał przez twoją przewiewną, cienką bluzkę!
-Ależ ty masz dobrą pamięć! A o walentynkach to zawsze zapominasz!
-Taki już jestem!-wzruszył ramionami i z szelmowskim uśmiechem dodał.-I za to mnie kochasz.
Bardzo namiętnie mnie pocałował po czym zaczął się dobierać do guzików na mojej bluzce. Zaczął je rozpinać dalej mnie całując. Gdy ja chciałam ściągnąć z niego t-shirt do pokoju wlazła Lara. Jak oparzeni odskoczyliśmy od siebie.
-Widzę że przeszkodziłam.-zachichotała.
-Czy ty zawsze musisz wchodzić tu bez pytania?!-jęknął Diego.
-Niestety tak.-uśmiechnęła się pobłażliwie.-Mama kazała mi się zapytać czy jesteście głodni. Robi kolacje.
-Nie, zamówimy sobie pizze.-odpowiedział.
-Ok. To nie przeszkadzam.-zaśmiała się.-Ach! Lud przekaż Maxi'emu że mam dwa bilety na koncert OneRepublic i pomyślałam że moglibyśmy iść razem.
Hiszpan włączył telewizor. Leciał jakiś thriller. Myślałam, że Diego nie będzie próbował mnie już rozebrać. Jednak się myliłam. Akurat gdy udało mi się skupić na filmie on, zaczął całować mnie po szyi i wodzić rękoma po moim udzie. Próbowałam go opanować jednak z małym skutkiem. Znowu dorwał się do guzików. Teraz jednak udało mu się ściągnąć ze mnie bluzkę. Teraz próbował rozpiąć zapięcie od stanika.
-Może zamówimy tą pizze?-starałam się go przywołać do porządku.-Jestem głodna..
Chciałam mówić dalej ale zatkał mi usta pocałunkiem.
-Diego!-wrzasnęłam gdy się ode mnie odessał.-Też bym chciała, ale boje się, że znowu ktoś nam przeszkodzi.
-Spokojnie, zaraz się zamkniemy.-rozpiął mi stanik.-A na razie się odpręż.
Już chciał masować mi piersi ale odskoczyłam.
-Słuchaj, teraz czuje się delikatnie mówiąc niezręcznie.-s powrotem zapięłam stanik.
-W takim razie kiedy?-niezadowolony usiadł na łóżku.
-Eh...-westchnęłam.-Jutro. Moi rodzice idą do kina a bracia wychodzą na mecz.
-No dobra.-wrócił mu humor.-A teraz zamówmy to jedzenie, bo jeszcze mi umrzesz z głodu!
Przez resztę wieczoru oglądaliśmy telewizje i jedliśmy moją ulubioną pizze z tuńczykiem i oliwkami.
Do domu wróciłam zgodnie z obietnicą daną rodzicom. Przed snem zadzwoniłam do Violetty i Natalii na skype. Rozmawiałyśmy w trójkę a one udzieliły mi "cennych rad" co do jutra.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Ta... xdd Oto rozdział 2 :)) Jest taki sobie, ale mim skromnym zdaniem lepszy od poprzedniego :3
A na koniec mój ukochany gif xDDD
Tia... Skąd ja to znam - ledwo ktoś wygra to przez cały dzień ktoś prowadzi nawijkę o sporcie, tak jak ja dzisiaj się cały dzień ekscytowałam Diego (wszystkie najlepszego!) Dielara ♥.♥
OdpowiedzUsuńPizza z oliwkami i tuńczykiem - dwa składniki których nie znoszę na pizzy obok salami i jajka. Ble...'
suuper ♥
OdpowiedzUsuńDiemiła ♥
Maxi i Lara *.*
czekam na next ;**
Dopiero co odkryłam twojego bloga i muszę powiedzieć że niezły szkoda tylko że Leon nie jest z Violetta czekam na następny
OdpowiedzUsuń