"Nigdy nie kocha się za bardzo."
Obudziłam się niezwykle wypoczęta. Myślałam pozytywnie i ogólnie byłam taka jakaś rozanielona.
Gdy zeszłam do kuchni nikogo nie było. Zdziwiłam się, gdyż o tej godzinie zawsze jedliśmy śniadanie. Poszłam więc pod pokój rodziców i zapukałam. Nikt nie odpowiadał. Uchyliłam lekko drzwi. Łóżko było pościelone i wszystko było na swoim miejscu. Poszłam więc do pokoju chłopaków i państwa Pasquarelli. Powtórzyło się to samo.
Zdziwiona zeszłam na dół. Zjadałam śniadanie tzn.: dwie kromki chleba z pomidorem i serem żółtym i herbatę owocową. Gdy skończyłam jeść zaczęłam szukać w domu jakiejś kartki na której mogli zostawić mi informacje gdzie wychodzą i o której wrócą. Nic. Zupełnie nic.
Zdecydowałam że zadzwonię. Nikt nie odbierał. NIKT. Po paru minutach doszedł mi jednak sms.
OD: Leonek xddd
12:05
Bądź o 15:00 nad jeziorem.
Tylko radze: Lepiej się odstaw xdd ♥
też cię kocham siostra :D <3
Paa :3
O 15:00? No dobra... Nie będę dopytywać. Jestem ciekawa ale lubię niespodzianki. Przecież nie mam dziś urodzin. Nie mam prawda?! Nie, nie. Dobrze. Dziwnie było by zapomnieć o własnych urodzinach... Po tym "odstaw się" myślę, że głównym organizatorem jest Fede.
Wczoraj, po tym, jak wyznał mi miłość zaczął padać deszcz i musieliśmy lecieć do domu. Potem, przez rodziców, nie mieliśmy czasu na rozmowę. Myślałam, że przeprowadzimy ją dzisiaj ale ze względu na okoliczności nie udało nam się.
Udałam się więc do łazienki by się wykąpać. W domu mamy prysznic więc nie jest to tak przyjemne jak kąpiel w wannie, która tu jest. Nalałam do wanny wody i płynu o zapachu malin, który spowodował, że wypełniła się pianą. Ściągnęłam z siebie ubrania i zanurzyłam się w wodzie. Było mi bardzo przyjemnie. Chwile poleżałam a następnie umyłam włosy i cało.
Wychodząc otuliłam się w miękki ręcznik i wypuściłam wodę. Zakładając papcie wyszłam z łazienki i poszłam do swojego pokoju. Założyłam bieliznę i otworzyłam szafę.
Ubrałam białą bluzeczkę na ramiączkach i spódniczkę w biało-granatowe paski. Założyłam również cieniutki,brązowy pasek. Zarzuciłam pomarańczową torebeczkę do której włożyłam telefon i chusteczki do nosa oraz kluczę. Suszarką wysuszyłam włosy a następnie je rozczesałam.
Na ręce zapięłam złoty zegarek. Ten sam, który miałam na wyjściu z Federico i Marco.
Na nogi ubrałam brązowe sandałki na małym obcasie.
Podeszłam do toaletki i z szuflady wyciągnęłam tusz do rzęs i różową szminkę o raz puder. Wykonałam precyzyjny makijaż i spryskałam się perfumami o zapachu cytryny. Obejrzałam się w dużym lustrze stojącym w przedpokoju.
Spojrzałam na zegarek. Była 14:40.
Nie sądziłam, że aż tak dużo czasu mi to zajmie!
Przed wyjściem napiłam się wody mineralnej bo suszyło mnie w gardle i zabrałam lekki, czarny sweterek. Poprawiłam jeszcze włosy i wyszłam z domu zamykając drzwi na klucz.Na polu było dość ciepło. Słońce świeciło i ogólnie było gorąco. Postanowiłam zadzwonić do Leona.
Ludmiła:Leon?
Leon:Halo?
Ludmiła: Gdzie jesteście?
Leon: Za Tobą!
Odwróciłam się a tam zobaczyłam mojego starszego brata. Leon chwycił mnie za rękę i zaczął prowadzić w stronę jeziora.
-A teraz zamknij oczy, Lu.-szepnął mi do ucha.
Chyba wiedział, że będę próbowała podglądać więc delikatnie zakrył mi oczy dłonią. Przeszliśmy parę kroków i nagle Leon kazał mi otworzyć oczy. Przede mną stali rodzice, bracia i cała rodzina Pasqarelli.
-Najlepszego Ludmi!-krzyknęła mama.
-Ale... Ale... Ja nie mam dziś urodzin!-wyjąkałam.
-Racja. Ale dziś jest dziesiąta rocznica twojego zainteresowania siatkówką!-wyjaśnił tato przylatując mnie.-Uznaliśmy, że trzeba to uczcić.
-Nie trzeba było.-uśmiechnęłam się.
-A właśnie że trzeba.-wtrącił Maxi.-Mamy dla Ciebie dużo niespodzianek!
-A oto pierwsza z nich.-Fede wskazał na koc piknikowy pełen jedzenia.
-Z Twoją mamą upiekłyśmy dla Ciebie tort. Czekoladowy.-uśmiechnęła się mama Włocha.-To podobno twój ulubiony.
-Zanim zjemy proponuje popływać.-wrzasnął Leon.
-Chętnie, ale nie mam stroju kąpielowego.-odpowiedziałam.
-Jak to nie?-zaśmiał się Maxi kręcąc na palcu moim stanikiem od kostiumu.
-Grzebaliście w moich rzeczach?!-krzyknęłam wyrywając mu go.
-Nie my!-Leon podniósł ręce w geście obronnym.-Ale ona tak...
I wtedy zobaczyłam moją Violettę!
-Viola!-przytuliłam ją.
-Uśmiech dziewczyny!-zaśmiał się Leon i zrobił nam zdjęcie.-Dzisiaj robimy fotki.
-Twoi rodzice namówili moich, bym mogła tu przyjechać.-przerwała cisze Vilu.
-Jesteście wspaniali!-uśmiechnęłam się do mamy i taty.
-Och, no wiemy.-parsknął tata.
-A ja nie jestem wspaniały?!-wtrącił "naburmuszony" Feder.
-Nie tak, jak ja.-wystawił mu język Maxi.
Ja i moja przyjaciółka szybko wróciłyśmy, z asystą Leośka, do domku by zostawić tam jej torbę i przebrać się w kostiumy kąpielowe. Obie miałyśmy dwuczęściowe. Ona czarny ja biały. Na stopy ubrałyśmy japonki i zarzuciłyśmy torebki.
-Ulala!-wyszczerzył się Leon gdy wyszłyśmy z pokoju.-Nieźle, nieźle.
-Tylko tyle, Leon?! Spodziewałam się czegoś więcej...-droczyła się Viola.
-Przyjmuje wyzwanie! Wyglądacie wspaniale i seksownie! Niczym modelki...-mówił ale mu przerwałam:
-Dobra, dobra. Dotarło do nas. A teraz chodźmy do reszty.-powiedziałam.
Wyszliśmy z domu i pobiegliśmy nad jezioro. Mamy opalały się na kocach a ojcowie zajadli się tortem. My jednak woleliśmy pływać. Wszyscy, z wyjątkiem Maxi'ego który gadał z Larą przez telefon. Oznajmił, że zaraz do nas dołączy ale najpierw z nią porozmawia. I już go nie było. Zniknął za krzakami.
Federico i Leon próbowali podtopić i mnie i Violette ale jakoś im to nie szło...
Mimo to, byli w wyśmienitych nastrojach. Po paru godzinach pluskania się wyszliśmy z wody i opatuliliśmy się ręcznikami. Tata podał nam papierowe talerzyki. Każde z nas nałożyło sobie kawałek ciasta.
-Leon, posmarujesz mi plecy?-zapytała Violetta a ja i Fede wbiliśmy w nią zdziwiony wzrok. Widząc to dodała.-No co? Siedzi akurat obok mnie to nic mu się chyba nie stanie...
-Jasne, Violu.-odparł słodko Leoś i wziął od niej krem.
Ja poradziłam sobie sama. Fede i mój brat poszli poszukać Maxi'ego który gadał już z dwie godziny!
Ja i Violetta zostałyśmy na kocach i się opalałyśmy. Było coraz bardziej gorąco. Teraz rodzice poszli popływać.
-Ej, Lu.-Federico, który nagle znalazł się koło mnie, delikatnie dotchnął mojego ramienia.-Możemy chwile pogadać?
-Tak, jasne.-odparłam i wstałam. Starałam się zachowywać naturalnie ale w środku byłam okropnie zdenerwowana.
Odeszliśmy daleko od innych. Wyglądało to trochę jak spacer. Tylko było okropnie poważnie.
Nagle Fede stanął i chwycił mnie za ręce. Patrzył mi prosto w oczy.
-Pamiętasz co Ci wczoraj powiedziałem?-nie spuszczał ze mnie wzroku.
-Em... Tak.-odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
-No widzisz... Nic mi nie odpowiedziałaś. Czy... Czy ty coś do mnie czujesz?
Spuściłam wzrok ale on delikatnie chwycił mój podbródek powodując, że znowu nasze spojrzenia się spotkały.
-No... Ja...-wydukałam.
-Lu, powiedz.
-No... Podobasz mi się.
Puścił mnie i spojrzał na jezioro. Podrapał się w tył głowy.
-Nie jestem w tym taki dobry jak Diego. Nie jestem tak śmiały jak on. Jestem... Nieśmiały. Wiesz o tym. Posłuchaj: Bardzo mi na Tobie zależy. Czuję to od pięciu lat. Od dnia, kiedy Cię poznałem. Pamiętasz? Diego nas sobie przedstawił. Jeszcze nie byliście razem. Ludmi... Ja nie jestem facetem idealnym ale... Jeśli pozwolisz mi... Być z Tobą, będę Ci traktował jak księżniczkę. Kocham Cię Ludmiło Ferro. Kocham.
-Fede przestań!-krzyknęłam ze łzami w oczach.
-Dlaczego? Coś nie tak?
-To co powiedziałeś było takie... Prawdziwe. Ale ja... Nie jestem gotowa. Daj mi tydzień. Nie chodzi o to, że mi się nie podobasz, że jesteś mi obojętny. Nie, nie. Chodzi o to, że co dopiero rozstałam się z Diego.
-Rozumiem. Po prostu chciałem to z siebie wydusić. To... Może... Czy chciała byś jutro gdzieś ze mną wyjść, co? O nie! To za banalne.-powiedział po czym uklęknął przed mną-Ludmiło Anastazjo Ferro, czy zechciała byś udać się ze mną na... Randkę?
Zachichotałam. I za to uwielbiam Federico! Tylko skąd on zna moje drugie imię?!
-Z chęcią.-uśmiechnęłam się.-A teraz wstań z ziemi bo ci się spodnie pobrudzą!
Wróciliśmy do reszty. Pozbieraliśmy wszystko i wróciliśmy do domu gdyż zaczęło się robić zimno. Wszyscy przebraliśmy się ze strojów kąpielowych. Tata włączył mój pierwszy mecz siatkówki. Był on nakręcony dziewięć lat temu. Wprawdzie zaczęłam interesować się sportem w wieku siedmiu lat ale grać nauczyłam się rok później. Zjedliśmy zrobione przez mamy kanapki i popiliśmy wodą z sokiem malinowym.
-Ależ ta nasza Luśka szybka była! I jaka wychudła!-zaśmiał się Leon.-Wyładniałaś, siostrzyczko.
-Prawda! Teraz Lu wygląda jak modelka!-zarechotał Maxi.
-Śmiejcie się śmiejcie.-wtrącił się Fede.-Jak dla mnie nie ma ładniejszej dziewczyny.
Zarumieniłam się. Moja mama zachichotała a tata puścił do mnie oko.
Film się skończył. Jednak nie opuściliśmy salonu. Rozmawialiśmy, wspominaliśmy. Było na serio wspaniale!
-Jutro o 12:00 wszyscy mają być gotowi. Wracamy do Buenos. Najlepiej spakujcie się jeszcze dziś. Pobudka o 9:30.-oznajmił tata Fede gdy wychodziliśmy na górę.
Gdy siedziałyśmy już w moim pokoju Violetta bardzo mocno mnie przytuliła.
-Kocham Cię, Lu.-uśmiechnęła się.-Jesteś dla mnie jak siostra.
-Ty dla mnie też.-wyznałam.-Zawiodłam się na Naty.
-Eh... Dzwoniła dziś do mnie.-westchnęła.
-I czego chciała?
-Nie uwierzysz.
-No mów!
-Chciała, bym wyskoczyła z nią i Clarą na browara...
-Serio?! Boże, to do niej w ogóle nie podobne!
-Wiem, wiem. No wiadomo-Bez alkoholowe:OK. Ogólnie podobno ostatnio często wychodzi z Clarą. Nie widziałaś ich wspólnych zdjęć na FB?
-Nie, ostatnio patrze tylko na GG i oglądam filmy na laptopie.
-No to popatrz.-dziewczyna uruchomiła Facebooka na komórce i weszła w profil Natalii.
To, co tam zobaczyłam... Zwaliło mnie z nóg.
Na fotografii widnieli uśmiechnięci Clara, Naty i ... Diego.
-Kurwa.-przeklęłam.
-Lu, spokojnie.-uspokajała mnie Violetta.
-Nie! Nie będę spokojna! Ja zaraz oszaleje! Dlaczego to się tak skończyło, Vilu?! Dlaczego?! Nie, nie, nie! To nie może być prawda!
-Ludmi...
-Nie Ludmi! Ja chce znowu tulić Diego. Chce, by dalej nazywał mnie swoją księżniczką, Violu!
-Tęsknisz za nim?
-Tak... Nie... Sama nie wiem!
Siedziałyśmy chwile w ciszy. Ja sama nie wiedziałam, czego do końca chce.
-Nie, nie tęsknie za nim. Tęsknie za czułością. Po prostu za bardzo się przyzwyczaiłam. Ja i Diego byliśmy bardzo blisko siebie. Z nim przeżyłam pierwszy raz, z nim wszędzie chodziłam. On sprawiał, że czułam się wyjątkowa. To nie przeminie tak szybko. Teraz nie zabolało mnie to, że już nie jesteśmy razem. Zabolało mnie to, że on tam jest z Naty. I z Clarą. Natalia była moją przyjaciółką! Twoją też. Myślę, że teraz ona i Diego...
-Nie mów, jesteś tego pewna?!
-Tak. Myślę, że są razem. Na zdjęciu się przytulali. Nie wieże, że tak szybko zapomniał. Zapomniał o mnie.
-Na pewno nie, Lu.-pogłaskała mnie po włosach.
-Tęsknie za Natą.
-Ja też. Ale ona już wybrała.
-Niestety. Ale... Jak to się stało? W czwartek jeszcze się nienawidziły.
-Sama nie wiem. Nie rozumiem tego. Musiało się coś zdarzyć. Coś dobrego dla Clary ale dla nas niekoniecznie.
-Nie ważne co się wydarzyło. My się przyjaźnimy i to jest najważniejsze. Jak już mówiłam, jesteś dla mnie jak siostra.
Znowu się w nią wtuliłam. Leżałyśmy bez ruchu parę minut. Potem uznałyśmy, że trzeba się spakować. Tzn: Spakować mnie. Violetta z chęcią mi pomogła przez co w 15 minut byłam spakowana. Usiadłyśmy na łóżku i zaczęłyśmy rozmawiać. Obgadałyśmy dzisiejszy dzień i ustaliłyśmy, że musimy się wybrać niedługo do kina. Naszą rozmowę przerwał telefon.
-H-Hej L-Ludmi...-usłyszałam w słuchawce cichy, łamiący się głos.
-Cześć, Fran. Czemu dzwonisz? Coś się stało?-odparłam.
-M-Marco... On... Jest w sz-szpitalu. Miał w-wyppadek...-dukała.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
MUHAHHAHHA! Witam wszystkich tu zebranych :D To makabryczne zakończenie xD
No nieźle... Miałam napisać długi rozdział a tu... Taaa xdd No ale jest w nim tak dużo sytuacji że chyba jest ok, co? ^^
Luśka i Violka tabie BFF <3 I spokojnie, Violka nic nie planuje xDDD Zbijecie mnie za Diego, prawda? Spokojnie, będzie dobrze. Znajdzie sobie dziewczynę *.* Za dużo powiedziałam... A co mi tam!
Ogólnie dziękuje za skomentowanie mojego bloga, miło :'))
A tu taka ślicznotka *o*