Hej, hej! :3
Tak pisze do Was :D Jak się okazało, czyta mnie 5 osób. Jestem pod wielkim wrażeniem, gdyż NIKOMU nie pisałam (przez ostatnie 2 miesiące) o tym blogu x...x A tu taka niespodzianka :*
Ten rozdział, dedykuje wszystkim czytelniką. Jesteście dla mnie, zjebanego Olszona, ogromnie ważni ;)
Proszę, byście podczas czytania słuchali >>tego<< ;3
ZAPRASZAM *......*
Francesca pojechała dziś z Leonem na lotnisko by pożegnać Camile i Sebastiana którzy wbierali się w podruż poślubną . Oprócz nich byli tam też Ludmiła z Fede i Diego z Violą. Marco i Lara też by przyjechali jednak musieli jechać z Viktorią do lekarza.
Nie obyło się bez łez ze strony panny Ferro która traktowała rudowłosą jak siostre. Trzeba przyznać, że Włoszka również sie rozkleiła. Jednak pan Verdas tak jak pan Pasquarelli nie okazywali praktycznie żadnych uczuć.
Gdy małużonkowie byli już w samolocie czwórka przyjaciół machała im. Kiedy skończyła się "ceremonia" Ludmiła pociągnęła Federico do samochodu tłumacząc że ona i jej chłopak muszą dziś odwiedzić jej matkę. Włoh był widocznie niezadowolony z planów ukochanej jednak posłóżnie wsiadł do auta i je odpalił.
Resto i Verdas również ulotnili się z lotniska i pojechali do domu Meksykanina. Gdy byli już na miejscu chłopak poczęstowała Włoszke ciastkami i herbatą. Usadowili się w salonie.
-Fran...-zaczął szatyn.-Lara nabiera podejżeń.
-Jak to? Jakim cudem?-pytała brunetka.
-Zadzwoniła dziś do mnie i powiedziała, że jesteśmy złymi aktorami i nawet zagrać szczęśliwej pary nie umiemy.-przełknął śline.-Dodała również, że znajdzie na nas "haczyk".
-Musimy zacząć zachowywać się bardziej... Naturalnie.-odparła po chwili zastanowienia.
-To mamy do tego okazje gdyż Baroni zaprosiła nas dziś do kina. Będzie też Marco. Viki opiekuje się jej teściowa więc mają wolny wieczór.
-Genialnie! Pokażemy tej zołzie, że jesteśmy parą idealną.
-Mam nadzieje że się uda.-westchnął Verdas.-Zapomniałem Ci czegoś powiedzieć ale wole, byś tego nie wiedziała....
-Mów!-krzyknęła podenerwowana Francesca.
-Dobrze, już dobrze.-uspokoił ją.-Marco i Lara... Biorą ślub.
Po policzkach brunetki zaczęły spływać łzy. Dostała nagłej migreny.
-Leon... Głowa mnie boli. Strasznie.-powiedziała cicho.
-Wiem, że Ci ciężko, Fran. Spokojnie. Mam coś na migrene zaraz Ci dam.-przytulił ją.-A teraz, zrobie kakao.
Niedługo potem Verdas i Resto leżeli razem na kanapie i oglądali jakąś komendie w telewizji. Brunetka poczuła się lepiej. Poleżeli tak ponad godzine i akurat przy napisach końcowych zadzwonił telefon Meksykanina. Był to Marco który oznajmił, że za godzine będą czekać pod kinem wyznaczonym już wcześniej.
Leon przebrał się w świeżo wypraną , wyprasowaną błękitną koszule i czasne rurki. Potem para przyjaciół wsiadła do jego samochodu i pojechała do mieszkania Włoszki by ta również zmieniła ubrania.
Gdy byli już na miejscu Verdas czekał w aucie a Francesca poszła się przebrać. Dziewczyna wybrała krótką, czerwoną sukienke i czarne szpilki. Upieła włosy w koka i poprawiła makijaż. Następnie wzięła czarną kopertówke i wróciła do pojazdu przyjaciela. Oboje ruszyli do wyznaczonego miejsca.
Przed kinem czekali już na nich Marco i Lara. Gdy byli już w środku zaczęli obmawiać seans, na jaki chą się wybrać.
-Ja chciała bym coś... Romantycznego.-odezwała się Baroni.
-A ja wole filmy przygodowe.-odparł Leon.
-Jak to, Verdas? Nie chcesz iść na film o miłości? Przecież jesteś ze swoją dziewczyną.-szatynka podkreśliła słowo "dziewczyną".-To idealna okazja by się poprzytulać.
-Ja tylko mówie, co wole.-odpowiedział na zaczepke szatyn.-Ale jeśli moja Frania chce, możemy iść na romans.
-Oj Leoś, jaki ty jesteś słodki.-Włoszka pocałowała chłopaka w policzek na co on ją obioł.
-Szczerze mówiąc to ja też poszedł bym na film przygodowy.-powiedział ostrożnie Marco.
-Ja chyba też.-poparła go Francesca.
-Ale...-zaczęła Baroni.
-Przegłosowana.-uśmiechnął się złośliwie Verdas.
W końcu udało się kupić bilety na film pod tytułem "Herkules" (Ja, autora sama na nim byłam i gorąco go polecam ;3) Pech chciał, że Lara i Fran siedziały obok siebie... Na szczęście, nie wyszło z tego nic złego gdyż pilonowali ich towarzyszący im mężczyźni. Leon, obioł Włoszke i przyciągnął do siebie na co ona oparła głowe na jego ramieniu. Ta scena wyglądała tak prawdziwie, że nawet panna Baroni zaczęła mieć wątpliwości co do udawania związku przez tą dwójke. Gdy film się skończył cała czwórka opuściła sale kinową.
-Jestem strasznie głodyn.-stwierdził Tavelli.-Może pójdziemy na wspólną kolacje?
-Nie mam nic przeciwko.-uśmiechnął się Leon.-A ty skarbie, co sądzisz?-zwrócił się do Fran.
-Jasne, możemy iść.-zgodziła się Włoszka.
-Niedaleko jest świetna restauracja.-odparła Lara.-Pamiętasz, kochanie? Byliśmy tam na pierwszej randce.-dodała patrząć Marco w oczy.
Niedługo potem czwórka "przyjaciół" siedziała przy czteroosobwym stoliku.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Tsa... Krótki ;-; Nie mam wany ;c Następny rozdział pojawi sie za jakieś dwa dni, jeśli się wyrobie xd
Dziękuje wszystkim którzy czytają. ;))) I zapraszam na mojego najnowszego bloga c; >>KLIK<<
Podwójna randka, super!
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać tego co będzie w restauracji, bo mam nadzieję, że coś będzie ;D
Zapraszam do mnie:
http://one-shoty-o-serialu-violetta.blogspot.com/
<3
OdpowiedzUsuńOkey, nie pamiętam nawet, czy czytałam poprzednie rozdziały ale nie mam czasu teraz ich nadrabiać. Może później. Co to rozdziału to jest zajebisty i nic nie muszę dodawać. Nie mogę się doczekać podwójnej randeczki <3 Weny życzy Lama Ninja <3
Bardzo dojrzałe sa. I co Larze do tego wszytskiego? Przerwa mnie trochę wybiła... Cóż. Niech się zaczna rzucać żarciem czy coś. Romantyczne. Lara i romans... Coś mi się to nie widzi, ale okey. Jestem przyzwyczajona do Lary na motorze =)
OdpowiedzUsuńhaha ja mam zapłon ;p
OdpowiedzUsuńno dobra nie ważne :D
cudowny ♥
Leon tu taki kochany *.*
Leonesca ♥
idę czytać next ;**